Citroen C4 Cactus 1.2 PureTech 130 Shine

Citroen C4 Cactus 1.2 PureTech 130 Shine

A NIECH ROŚNIE!

Hmmm… Citroën C4 Cactus. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy otrzymałem zaproszenie do przetestowania tego modelu Citroëna, była mniej więcej taka – prędzej mi kaktus na ręku wyrośnie, niż ten samochód nazwę flotowym. No i teraz, po kilkuset kilometrach spędzonych za jego kierownicą, muszę tylko wybrać dłoń, na której będę hodował sobie kolczastą roślinkę…

C4 Cactus w swojej drugiej odsłonie nie robi już takiego zamieszania wszędzie, gdzie tylko się pojawi. Ludzie przywykli. Światu spowszedniał trochę zabawkowo-dziwaczny wygląd karoserii i da się już przejechać Cactusem przez miasto bez powodowania skrętu odcinka szyjnego kręgosłupa u praktycznie każdego mijanego przechodnia. Gdy zaparkujesz swojego „innego” C4 na podjeździe, sąsiad już nie będzie przesiadywał w oknie z pytającą miną, co to w ogóle jest. Citroën zrobił duże zamieszanie pierwszym Cactusem, tym drugim niejako podtrzymał tradycję, lecz już jakby bez sensacji. Nowy C4 Cactus upodobnił się do najnowszej „C3” i może dlatego jego aparycja jest mniej kontrowersyjna. Nie jest to jednak tak bardzo istotna kwestia dla flotowca, bardziej dla kierowcy firmowego, któremu przyjdzie zmierzyć się z całą otoczką serwowaną mu przez to francuskie auto. Bo tu naprawdę wszystko jest zrobione inaczej.

MEBLARSKIE WNĘTRZE

Po zajęciu miejsca we wnętrzu, od razu widzisz, że nie ruszysz tak po prostu. Nie uruchomisz silnika i nie odjedziesz, jak ma to miejsce w wielu innych samochodach. Najpierw musisz się z Cactusem trochę oswoić. Szerokie, mega wygodne fotele, które nie zwężają się ku górze i przypominają raczej meble ze sklepu niż samochodowe siedziska, już na starcie zapowiadają komfortową podróż. Brak kratki nawiewu od strony pasażera, uchylne, a nie opuszczane szyby w tylnych drzwiach, czy brak obrotomierza nawet w bogato wyposażonej wersji Shine, zauważasz chwilę potem. I wiesz już, że tu nudy nie będzie. Uruchamiasz silnik. 131 KM nie brzmią tak, jakby były chętne do galopu. Słychać wyraźnie, że silnik należy do gatunku tych z amputowanym jednym cylindrem, ale ani trochę nie da się tego wyczuć na drodze. Samochód przemieszcza się naprawdę żwawo, jednostka napędowa chętnie i stosunkowo łatwo wchodzi na wyższe obroty i jeśli zechcesz Cactusa trochę przegonić, nie będzie to dla niego męczarnią. Może być to jednak męczarnia dla Ciebie jako kierowcy, zależy to od tego, jak bardzo wrażliwy jest Twój narząd słuchu. Ponieważ wnętrze nie jest bardzo dobrze wyciszone, w kabinie, podczas jazdy na wyższych obrotach lub z prędkościami rzędu 120 km/h i więcej, słychać – odpowiednio – silnik i szumy powietrza opływającego nadwozie. Słychać wyraźnie i z tym trzeba się pogodzić. Można temu zaradzić jeżdżąc wolniej i zmieniając przełożenia odpowiednio wcześnie. Tu jedna uwaga – skrzynia biegów, choć sama w sobie jest bardzo w porządku, to jej lewarek czasem pracuje z lekkim oporem. Czasem też da się słyszeć dźwięki pochodzące z układu napędowego, takie jak moment zazębienia się kół w przekładni lub załączenia sprzęgła. Sytuacja ulega znacznej poprawie w chwili, gdy większą uwagę przykładasz do wciskania pedału do podłogi – widocznie Cactus jest pod tym względem bardziej wymagający. Wracając do jednostki napędowej, pojemność 1.2, trzy cylindry i 131 KM to nie są liczby do siebie pasujące – tak mógłbyś pomyśleć. Ale tutaj taka kombinacja sprawdza się świetnie. Wspomniałem o żwawości silnika i jest ona naprawdę mile zaskakująca. Szczególnie dobre wrażenie robi elastyczność przy prędkościach od 100 km/h – po takim silniku nie spodziewałbyś się takich reakcji. I chociaż po wciśnięciu pedału gazu, standardowo dla jednostek tego typu, musi minąć krótka chwila, zanim Cactus zrozumie, czego od niego oczekujesz, ale gdy to nastąpi, Citroën przyspiesza bardzo sprawnie. Zużycie paliwa jest na poziomie takim, że trudno się do niego przyczepić. Cactus – jak sama nazwa wskazuje – nie jest łakomy na płyny i testowe zużycie na poziomie 5,8 l/100 km uznaję za bardzo dobry wynik. Gdy ruszałem w testową drogę, auto miało na liczniku zaledwie 445 kilometrów, tak więc spalanie po dotarciu jednostki napędowej zapewne jeszcze spadnie.

Dlatego też, jeśli Twoi firmowi kierowcy lubią poszaleć w zakrętach, kup im Cactusa – jest wyśmienitym lekarstwem dla tych, którzy widząc łuk drogi, nie chcą zbytnio zdejmować nogi z gazu.
ŚRODEK SPOWALNIAJĄCY

Teraz coś, co firmowemu kierowcy może się nie spodobać, Tobie zaś może pozwolić zaoszczędzić trochę środków z flotowego budżetu. Sam silnik zachęca do dynamicznej jazdy, ale zawieszenie i układ kierowniczy nie do końca podążają tą samą drogą. Dlatego też, jeśli Twoi firmowi kierowcy lubią poszaleć w zakrętach, kup im Cactusa – jest wyśmienitym lekarstwem dla tych, którzy widząc łuk drogi, nie chcą zbytnio zdejmować nogi z gazu. Jeżdżąc tym samochodem, będą musieli zwyczajnie zmienić przyzwyczajenia, bo chociaż jazda Citroënem jest w pełni bezpieczna i auto w każdych warunkach jest stabilne, to czuć wyraźnie, że ten model został skonstruowany z myślą o tych, którzy cenią sobie przede wszystkim komfort. C4 Cactus, mimo chwilami trochę zbyt mocno słyszalnej pracy zawieszenia, potrafi dać go w dużej ilości, nie prowokuje swoim charakterem do ostrych manewrów, a przyciśnięty do muru podczas ich wykonywania daje całym sobą znać, że nie czuje się dobrze w takich sytuacjach. Przechyły nadwozia i brak chęci układu kierowniczego do rozmowy z kierowcą w trakcie dynamicznej jazdy są jasnymi sygnałami, że 131 KM możesz w pełni wykorzystać tylko na prostych odcinkach dróg.

Cechy praktyczne, mimo że wygląd nadwozia na to nie wskazuje, są tu dosyć dobrze rozwinięte. Miejsca z przodu jest dużo, można się wygodnie rozsiąść i jedynie mało użyteczny podłokietnik między fotelami jest do poprawy. Siedzi się stosunkowo wysoko, ale nie za wysoko, i podczas gdy nieraz, po maksymalnym opuszczeniu fotela wciąż brakowało mi jeszcze kilku centymetrów do pełnego „czucia samochodu”, tutaj nie miałem wrażenia, że siedzę zbyt wysoko. Miejsca nad głową wystarcza w zupełności, nawet przy uwzględnieniu panoramicznego dachu zamontowanego w testowanym egzemplarzu. Z tyłu przestrzeni wystarcza natomiast tylko na nogi, ponieważ nad głowami dorosłych pasażerów o wzroście około 180 cm jest jej zbyt mało. Bagażnik o pojemności 348 litrów jest jak na codzienne potrzeby wystarczający, można go powiększyć poprzez złożenie tylnej kanapy, ale wtedy nie ma co liczyć na równą przestrzeń ładunkową – po położeniu oparć tylnych siedzeń powstaje spory próg. Kilka słów należy napisać o obsłudze samochodu. Ona także jest niestandardowa. Wspomniałem już o braku obrotomierza, co dla kierowcy niewprawnego w jeździe „na słuch” może być pewnym utrudnieniem w ocenie tego, kiedy należy zmieniać biegi. Natomiast trzeba zaznaczyć, że dość dobrze dający o sobie znać dźwięk trzycylindrowej jednostki plus wskaźnik podpowiadający moment zmiany przełożeń, nie pozwolą nie zauważyć chwili odpowiedniej do zmiany przełożeń. Dlatego też dosyć okrojone wskazania, które kierowca otrzymuje na wyświetlaczu zastępującym tradycyjne zegary, nie rażą i nie utrudniają jazdy. Chwili przyzwyczajenia potrzeba natomiast, aby nauczyć się sprawnie obsługiwać wyświetlacz centralny, umiejscowiony na szczycie deski rozdzielczej. Służy on do obsługi multimediów, układu wentylacji/klimatyzacji, czy różnych ustawień samochodu. System jest jak przystało na obecne czasy nowoczesny, daje możliwość zmiany kolorów na wyświetlaczu i dopasowania wielu funkcji auta pod swój gust. Jako że oprócz sześciu przycisków, pod wyświetlaczem na desce rozdzielczej nie ma innych, trzeba prawie wszystkie funkcje samochodu obsługiwać dotykowo. Podczas jazdy może to chwilami przeszkadzać, bo nic nie zastąpi standardowego przycisku, ale sprawne operowanie wirtualnymi guzikami wyświetlacza wchodzi w krew stosunkowo łatwo i – co należy podkreślić – do tego samochodu takie rozwiązanie po prostu pasuje.

Na koniec całkowicie szczera, moja prywatna opinia o tym samochodzie, pomijająca wszelkie wymienione wyżej minusy. Otóż jeździ się nim naprawdę przyjemnie i jeśli chcesz przełamać codzienność czasem żmudnej pracy kierowców samochodów służbowych, to tym Citroënem zrobisz to pierwszorzędnie. Jedni Cię za to pochwalą, drudzy zganią, ale na pewno nikt nie pozostanie obojętny wobec takiego narzędzia pracy, jakim jest Citroën C4 Cactus.

Tekst i zdjęcia: Arkadiusz Kucharski

Materiał ukazał się w numerze 1-2 2019 magazynu „Flota”


PODSTAWOWE INFORMACJE

  • Silnik: benzynowy, turbodoładowany, 1199 cm3
  • Skrzynia biegów: manualna 6-biegowa
  • Moc maksymalna: 131 KM przy 5500 obr/min
  • Maksymalny moment obrotowy: 230 Nm przy 1750 obr/min
  • Przyspieszenie 0-100 km/h: 8,1 s
  • Prędkość maksymalna: 208 km/h
  • Zużycie paliwa w cyklu mieszanym WLTP: 6,2 l/100 km – dane dla wersji z automatyczną skrzynią biegów
  • Zużycie paliwa średnio w teście: 5,8 l/100 km

DANE TECHNICZNE
WARTOŚĆ REZYDUALNA
ZDJĘCIA