ZMĄCONY SPOKÓJ
Podróż pięknym i dzikim samochodem przez takąż samą dziką i piękną krainę. Audi RS 6 Avant Performance w świecie, do którego po prostu nie pasuje.
Cisza. To słowo najczęściej przychodzi mi na myśl. Narzuca się samo. Można powiedzieć, że ją słyszę. Tak – słyszę ciszę. To dobre określenie na sytuację, w której się znalazłem. Rozglądam się, wokoło widać tylko pola i gdzieniegdzie porozrzucane grupy drzew, chwiejące się na wietrze raz w jedną, raz w drugą stronę. Nie ma nic więcej. No, może oprócz tej asfaltowej nitki, na której stoję. I stoi on – Mąciciel Ciszy. Ale o nim za chwilę.
MAŁO JEST TAKICH MIEJSC I TAKICH SAMOCHODÓW
Podlasie to kraina, jakiej nie ma nigdzie indziej w Polsce. Tylko tu można minąć rogatki miasta i za chwilę – a jadąc Mącicielem Ciszy za bardzo krótką chwilę – znaleźć się w miejscu, które z miejską aglomeracją nie ma nic wspólnego. Tego doświadczam tylko tutaj, tej jakby ulotnej granicy, którą przekracza się praktycznie niezauważalnie, a która wprowadza do zupełnie innego świata. Jedziesz i nagle łapiesz się na tym, że wjechałeś do innej czasoprzestrzeni. Na Podlasiu są miejsca, gdzie czas się zatrzymał.
Audi RS 6 Avant Performance, szczególnie w kolorze ognistej czerwieni, zupełnie tu nie pasuje. Jest w tej krainie niczym statek kosmiczny lub coś jeszcze bardziej absurdalnego. Jest tu po prostu Mącicielem Ciszy. Nie przyszło mi do głowy lepsze określenie tego samochodu, pasujące do tych realiów. Oczywiście nie zawsze musi tak być. To nie jest tylko i wyłącznie ryczący potwór, oznajmiający wszem i wobec, że oto jest, właśnie się zbliża i zamierza zedrzeć asfalt z każdego kilometra pokonywanej drogi. Nie. Ten samochód został przez swoich twórców nauczony również dobrych manier i muszę przyznać, że przemieszczając się wśród tych zapomnianych przez czas wiosek, pól i lasów, chciałem, aby RS 6 swoich dobrych manier używał. Po prostu czułem, że nie wypada inaczej. Nie wypada tak po prostu donośnym dźwiękiem wydechu przerywać tej naturalnej, jakby oczywistej harmonii. Nie wypada ostentacyjnie przegazowywać silnika i strzelać z wydechu, mimo że dla mijanych młodych chłopaków, patrzących z rozdziawionymi buziami, byłoby to pewnie najlepsze motoryzacyjne przeżycie, jakiego doświadczyli. Na własne oczy zobaczyć samochód, który dla nich jest czymś absolutnie nieosiągalnym, jak zresztą dla większości fanów motoryzacji – również tych już bardzo dorosłych. Wystarczy wspomnieć, że testowany egzemplarz kosztuje 803 000 złotych. Zupełnie inną kwestią jest to, że za te pieniądze jest to chyba najlepsze auto na świecie. Pojemne, wystarczająco wygodne, rodzinne kombi, a jednocześnie pojazd, który bez najmniejszego problemu jest w stanie “objechać” prawie wszystko, co porusza się po drogach. Osiągi tego auta są po prostu spektakularne. Przyspieszenie ze startu zatrzymanego, elastyczność, prędkość maksymalna – to wszystko zalicza się do topowej ligi osiągów, nawet biorąc pod uwagę supersamochody pokroju Lamborghini czy Ferrari. To Audi od nich nie odstaje, a przynajmniej się tego zupełnie nie czuje.
Ten wydech niczego nie udaje. Dźwięki, które wydobywa w trybie Dynamic są poezją dla uszu i gdyby nie to, że tryb ten oznacza automatycznie najtwardsze nastawy pneumatycznego zawieszenia, nawet przez chwilę nie chciałbyś go zmienić na inny.
Mijając kolejne kilometry mam coraz większe wrażenie, że mógłbym tak jechać bez końca. Ten samochód daje tak ogromne poczucie wolności za kierownicą, że nie chce się z niego wysiadać. Za oknami przemykają niemi świadkowie historii Podlasia, których jest tu mnóstwo. Przydrożne krzyże i kapliczki, pamiętające jeszcze bardzo dawne czasy. Stare drzewa, które zdaje się, że są tu od wieków. Wreszcie domy, które stoją jeszcze chyba tylko dlatego, że zostały zbudowane na fundamentach wartości i tradycji, które wyznają tutejsi mieszkańcy. Takich ludzi trudno dziś już spotkać. Niby biedni, ale w większości szczęśliwi, bo za niczym nie gonią. Niby nic nie mają, a wszystkim się dzielą. Są serdeczni i pozytywnie nastawieni, a co mnie najmilej zaskoczyło, są wśród nich tacy, którzy znają się na samochodach i bezbłędnie potrafią stwierdzić, że Mąciciel Ciszy ma pod maską 605 KM.
Pakiet RS Dynamic Plus, który można dokupić do wersji Performance, robi świetną robotę. Ceramiczne hamulce i ich skuteczność, którą dane mi było sprawdzić w podbramkowej sytuacji, określam jako warte każdej wydanej na nie złotówki. Reflektory Matrix LED, sportowy mechanizm różnicowy, zawieszenie sportowe RS Plus z Dynamic Ride Control, czy dynamiczny układ kierowniczy – to najważniejsze elementy tego pakietu. Myślę, że RS 6 bez niego nie byłoby „dopełnione”, czegoś by temu autu jednak brakowało. Natomiast gdy wspomniany pakiet jest na pokładzie, to kierowca decyduje, czy samochód ma go wygodnie i statecznie zawieźć do celu, w miarę komfortowo przy tym resorując (mimo 21-calowych felg), czy też ma go tam zawieźć nie zważając na to, czy wspomniany prowadzący jest być może właśnie po obiedzie, czy też nie. Czy ma przeciwwskazania do latania samolotem, czy może jednak być poddawany lotniczym przeciążeniom. Bo chyba do tego można porównać start z pomocą systemu Launch Control, gdy RS 6 każdym milimetrem kwadratowym swoich czterech opon chwyta podłoże z tak niesamowitą skutecznością, że co mniej odporni kierowcy mogliby zemdleć z nadmiaru działających na nich sił. Kolejną fenomenalną opcją możliwą do dokupienia jest sportowy układ wydechowy. Gwoli ścisłości należy wspomnieć, że konfigurując RS 6 Performance można wybrać jeden z trzech układów wydechowych: seryjny, opcjonalny z czarnymi końcówkami, a także sportowy przez bardzo duże „S”. W testowanym samochodzie był ten drugi, który w zupełności wystarcza do tego, aby – gdy tylko kierowca tego chce – oznajmiać wszystkim dookoła, że układ wydechowy RS 6 nie jest pseudo-tuningową zabawką, których pełno w przeróżnej maści pseudo-tuningowanych samochodach. Ten wydech niczego nie udaje. Dźwięki, które wydobywa z siebie w trybie Dynamic są poezją dla uszu i gdyby nie to, że tryb ten oznacza automatycznie najtwardsze nastawy pneumatycznego zawieszenia, nawet przez chwilę nie chciałbyś go zmienić na inny. Bo tylko w tym trybie wydech charczy, strzela, dudni i wydaje z siebie jeszcze inne, bliżej nieokreślone dźwięki. To mieszanka naprawdę uzależniająca, można by jej słuchać bez końca. Do tego stopnia, iż czasami łapałem się na tym, że gwałtownie odpuszczałem gaz podczas przyspieszania, aby tylko doświadczyć, jak gdzieś tam w tyle drży ziemia – prawie że takie wrażenie dają efekty dźwiękowe towarzyszące zabawie w RS 6. Te armaty można oczywiście wyciszyć. I to znacznie. Każdy inny tryb jazdy ustawiony w menu Drive Select powoduje, że do uszu kierowcy i pasażerów nie docierają żadne natarczywe dźwięki wydechu, mogące zakłócać spokój w kabinie. Bo trzeba jasno zaznaczyć, że to auto ma dwa oblicza i na swój sposób łączy je w jedną spójną całość. Można wyczyniać nim na drodze rzeczy, za które powinno się odbierać prawo jazdy, ale można też się spokojnie toczyć, bardzo niespiesznie. Gdy wskazówka obrotomierza pokazuje 1100 obrotów na minutę, a komputer pokładowy zużycie paliwa na poziomie niecałych 7 litrów na 100 kilometrów, zaczynasz się zastanawiać, co takiego dzieje się pod skórą tego samochodu, że przechodzi on taką przemianę. Otóż główną przyczyną tego, że Audi RS 6 Avant Performance – jak na swoje możliwości – można nazwać oszczędnym samochodem, jest system odłączania czterech z ośmiu cylindrów podczas spokojnej jazdy. Skutkuje to tym, że średnie zużycie paliwa z całego testowego obcowania z tym autem wyniosło 11,7 l/100 km. Dla niedowiarków w galerii umieściłem zdjęcie, za którego jakość z góry przepraszam, gdyż zostało zrobione smartfonem tuż przed zwrotem auta. Trzeba zaznaczyć, że to nie jest wynik uzyskany podczas łagodnego muskania pedału gazu z najwyższą uwagą, aby nie wcisnąć go zbyt głęboko. To była jazda nierzadko z wykorzystaniem pełnych możliwości silnika, ze startami w trybie Launch Control, sprawdzaniem elastyczności przy naprawdę dużych prędkościach, czy naciskaniem prawą nogą spustu uruchamiającego dwie wyrzutnie w tylnym zderzaku, aby posłuchać efektów ich pracy. Taka jazda nie sprzyja oszczędzaniu paliwa, tym bardziej wynik na koniec jazd testowych uznaję za fenomenalny.
Audi RS 6 Avant Performance praktycznie nie ma konkurencji. Oczywiście jest Mercedes ze swoim E 63 S 4MATIC+ w wydaniu AMG, jednak tego auta nie można jeszcze kupić – zostało dopiero co zaprezentowane w Genewie. Zanim więc pierwsi klienci odbiorą swoje Mercedesy, to właśnie Audi będzie niepodzielnie rządzić w segmencie wściekłych kombi.
Tekst i zdjęcia: Arkadiusz Kucharski
PODSTAWOWE INFORMACJE
- Silnik: benzynowy, turbodoładowany, 3993 cm3
- Skrzynia biegów: automatyczna 8-biegowa
- Moc maksymalna: 605 KM przy 6100 obr/min
- Maksymalny moment obrotowy: 700 Nm w zakresie 1750-6000 obr/min
- Przyspieszenie 0-100 km/h: 3,7 s
- Prędkość maksymalna: 305 km/h
- Zużycie paliwa w cyklu mieszanym (dane producenta): 9,8 l/100 km
- Zużycie paliwa średnio w teście: 11,7 l/100 km
- Cena egzemplarza testowanego: 803 000 złotych