Mitsubishi Colt 1.0T 91 KM 2WD 6MT Instyle

Mitsubishi Colt 1.0T 91 KM 2WD 6MT Instyle

TAKI MNIEJSZY KOMPAKT

Mitsubishi Colt 1.0 Instyle to ten typ auta, które staje na rozdrożu między dwiema klasami samochodów. Wymiarami nadwozia wciąż porusza się w rewirze aut klasy B – tych trochę większych, ale jednak. Natomiast zachowaniem na drodze pokazuje, że rywalizacja z typowymi kompaktami pod tym względem nie musi wcale oznaczać dla niego automatycznej porażki.

To czwarty Colt w historii Mitsubishi, przy czym już nie wymyślony przez Japończyków. Ostatnio miałem okazję sporo pojeździć autami, które pojechały na skróty i zapożyczyły bardzo wiele od innych modeli, mocno na tym korzystając. Ktoś pomyśli w tym miejscu, że takie Suzuki Swace lub Across, czy też Mitsubishi ASX to samochody, którymi nie warto zbytnio zaprzątać sobie myśli, gdy po głowie chodzi nam wybór aut, na których te modele bazują. Ja jednak mam nieco inne zdanie w tej materii. Owszem, umowy między producentami ściśle określają fakt, że wielu zmian nie trzeba przeprowadzać, aby móc oferować pewne produkty konkurencji pod swoim logo. Zdarzają się jednak nader często przypadki, że to właśnie ten zaprezentowany później, bazujący na już sprzedawanym aucie model, jest po prostu ciekawszy, o ile nie wprost lepszy. Colt może być właśnie takim przypadkiem.

Nie ma co się czarować – tutaj całą wizualną różnicę stanowią jedynie detale. W porównaniu do Renault Clio, będącego dla niego dawcą wszystkich technicznych rozwiązań, nowy Colt jest nie tyle odmiennym, co troszeczkę przemodelowanym autem. Znaczenia nie ma tutaj fakt, że patrząc na fronty obydwu modeli od razu łapiemy, że owszem, gdzieś ten samochód już widzieliśmy, ale coś się tu nie zgadza. Atrapa chłodnicy oraz inny układ świateł do jazdy dziennej, a także gładsze linie zderzaka mogą spowodować, że Colt będzie dla kogoś nieznacznie inny w odbiorze. Mitsubishi dzięki większej ilości chromowanych elementów z przodu może wydać się autem o włos elegantszym niż Clio, ale tę kwestię należy pozostawić do indywidualnej oceny każdej zainteresowanej osobie. Przednia część samochodów odróżnia je od siebie bardziej, niż napis z nazwą producenta na klapie bagażnika japońskiego hatchback’a, którego nie znajdziemy na tym samym elemencie nadwozia auta sygnowanego przez Francuzów. Prawie najbogatsza wersja wyposażenia Instyle (w cenniku jest także wyżej pozycjonowana First Edition), połączona z wyrazistą czerwienią lakieru Sunrise Red Metallic i czarnymi dodatkami nadwozia, uwypukla atrakcyjność wizualną samochodu. Z całą pewnością nowe Mitsubishi Colt w takim zestawieniu nie pozostanie na drodze niezauważone, o czym mogłem przekonać się podczas testu. Auto zwraca na siebie uwagę i jedyną zagadką pozostaje, czy przyczynia się do tego bardziej konfiguracja testowanego egzemplarza, czy może fakt, że to jednak nie jest Renault i coś się tutaj obserwatorom po prostu nie zgadza.

Świetnym detalem w mojej opinii są światła pozycyjne/dzienne, rozbudowane na dosyć sporej powierzchni przedniego zderzaka i nadające dużego dynamizmu nadwoziu Colta. Wraz z nimi, podczas jazdy na światłach do jazdy dziennej, świecą się także pozycyjne lampy z tyłu, co uważam za zbędne, ale tak po prostu jest i nie da się tego wyłączyć. Gdy kierowca zbliży się do samochodu z kluczykiem/kartą, światła pozycyjne z przodu i z tyłu zaświecają się – Mitsubishi wita w ten sposób swojego użytkownika. Dzieje się to także wtedy, gdy w menu centralnego pionowego wyświetlacza o przekątnej 9,3 cala wyłączymy działanie bezkluczykowego odryglowania zamków poprzez dotknięcie klamki. A propos klamki – patent na ukrycie tejże w górnej części drzwi tylnych jest oczywiście designerskim smaczkiem i ma swój urok, jednakże w codziennym użytkowaniu lepiej sprawdzają się tradycyjne rozwiązania. Tych na szczęście w nowym Mitsubishi Colt nie brakuje.

Auto jest przyjaźnie „analogowe”, mimo że widać nawet bez patrzenia na listę bogatego wyposażenia, że zaimplementowano mu multum rozwiązań przekładających się bezpośrednio na jazdę, komfort podróży, wspomaganie kierowcy czy umilanie mu życia z samochodem. Naprawdę dużo jest tutaj elementów, których w aucie tej klasy się nie oczekuje, czasem wręcz nie spodziewa, a które czynią eksploatację Colta przyjemniejszą. Testowany egzemplarz w standardowym wyposażeniu miał 9-głośnikowy system audio Bose z subwooferem w bagażniku (dźwięk nie powala, ale też nie rozczarowuje zbytnio, szczególnie że system ten nie jest dodatkowo płatny), podgrzewane fotele i kierownicę, nawigację satelitarną, cyfrowe zegary o przekątnej 10 cali, indukcyjną ładowarkę smartfona, kamery 360 stopni, w pełni LED-owe reflektory o dobrej skuteczności pracy, a w końcu szereg asystentów jazdy z prawidłowo działającym, adaptacyjnym tempomatem na czele. Lista jest zdecydowanie dłuższa, a pełna konfiguracja auta znajduje się na dole tej strony, nie ma sensu więc dalej się w tej kwestii rozpisywać. Chodzi o przekazanie tego, że współczesne auta tej wielkości chcą jawić się potencjalnym nabywcom już nie jako tanie środki transportu, ale bardziej jako pojazdy wybierane nie z konieczności wygenerowania oszczędności podczas zakupu nowego samochodu, co będące w pełni przemyślanym i świadomym wyborem, który nie będzie ograniczał klienta w kwestii wyposażenia wpływającego na bezpieczeństwo i komfort jazdy. Mitsubishi Colt Instyle spełnia z nawiązką to zadanie, choć oczywiście da się go nabyć także w dużo tańszej wersji. Testowany egzemplarz to wydatek na poziomie 111 556 złotych, natomiast katalog startuje od kwoty 86 790 złotych z silnikiem 1.0T 91 KM, a jeśli ktoś zadowoli się wolnossącą odmianą o mocy 66 KM, może wybrać specyfikację Inform i przeznaczyć na Colta minimum 72 990 złotych. Wchodząc do salonu najtańszej specyfikacji prawie na pewno jednak nie uświadczymy, za to prawie na pewno kuszeni będziemy egzemplarzami takimi, jak tutaj prezentowany.


Nowego Colta napędzać mogą trzy wersje silnikowe. Oprócz wspomnianych wyżej, jest także hybryda o mocy 143 KM, ale zważywszy na jej cenę startującą od prawie 130 tysięcy złotych, nie jest to opcja dla każdego. Środkowy w gamie motor o pojemności 999 cm3, trzycylindrowy i turbodoładowany, wydaje się być najrozsądniejszym wyborem. Co jednak oznacza ten wybór dla kierowcy? Na pierwszy rzut oka i ucha wysuwa się trzycylindrowa natura tego silnika. Szczególnie podczas rozruchu, któremu prawie zawsze towarzyszą wyraźne wibracje przenoszone na nadwozie, ale także podczas jazdy, kierowca nie ma żadnej wątpliwości, jakiego rodzaju jednostka napędowa widnieje pod maską. Żyjemy w czasach, gdy praktycznie nikt już nie odbiera tego jako wadę, bo przecież także w większych autach tylko trzy cylindry zwyczajnie nie powodują już zgorszenia. Da się więc żyć na co dzień z takimi jednostkami napędowymi, warunkiem tego jest jednak przywyknięcie – to w przypadku Colta – do charakterystycznego dźwięku i wibracji generowanych przez taki motor. Nie żeby były one jakoś szczególnie irytujące, mnie osobiście nie irytowały tak naprawdę w ogóle, ale trzeba być przygotowanym na fakt, że jeśli chce się z uporem katować silnik aktywnym systemem start-stop, będzie to miało swoje konsekwencje nie tylko dla jego trwałości, ale także dla odczuć zza kierownicy.

Mitsubishi Colt w swojej najnowszej odsłonie to auto zaskakujące stabilnością, dojrzałością pracy układu jezdnego i stopniem reakcji na polecenia wydawane przez kierowcę.

Niewątpliwym plusem silników trzycylindrowych jest za to ich generalnie duża podatność na oszczędzanie paliwa, czego nowe Mitsubishi jest dowodem. Testowy wynik na trasie służącej do pomiaru spalania to 5,1 l/100 km, przy czym gdyby jeździć z nastawieniem na maksymalizację oszczędności, bez trudu da się zejść sporo poniżej 5 litrów. W systemie multimedialnym zaimplementowano wirtualnego trenera ekonomicznej jazdy, który podpowiada, jak najskuteczniej oszczędzać benzynę i ocenia efekty wdrażania tych nauk przez kierowcę. Gdyby tak w pełni przejmować się tymi wskazówkami, można uczynić z Colta 1.0T nieprzyzwoicie oszczędny samochód. Charakterystyka silnika jest jednak taka, że optymalnie jest nie zmieniać biegów poniżej 2000 obrotów na minutę, jak często podpowiada komputer pokładowy, a przynajmniej przy około 2500 obrotów. Dzięki temu nie ma się wrażenia dławienia silnika podczas rozpędzania. Maksymalny moment obrotowy wynosi 160 Nm i dostępny jest w wystarczająco szerokim zakresie od 2000 do 3750 obr/min, a połączenie sześciobiegowej skrzyni manualnej z niewielkim silnikiem daje efekt w postaci konieczności dosyć częstego operowania lewarkiem, jeśli chce się sprawnie i ekonomicznie przemieszczać przez miasto. To ogólnie rzecz biorąc przyjemna czynność. Dźwignię zmiany biegów umieszczono na podwyższeniu konsoli środkowej, przez co łatwo się nią operuje. Biegi wchodzą wystarczająco miękko i precyzyjnie, jednak tak jak w przypadku testowanego wcześniej ASX-a, lewarek wykonuje niewielkie ruchy podczas przyspieszania czy odejmowania gazu. Komfort zmiany biegów w żaden sposób jednak na tym nie cierpi.


Stosunkowo twarde tworzywa użyte do wykonania wnętrza mają tę zaletę, że są w miarę solidnie poskładane i zwyczajnie ładnie wyglądają, chociaż to ostatnie może nie jest czymś więcej, niż tylko osobistym przekonaniem testującego. Nie wydają żadnych dźwięków pod naciskiem dłoni – to na plus. Pewne dźwięki ich pracy da się jednak czasem usłyszeć podczas jazdy. Ogólny rysunek wnętrza jest nowoczesny, ale nieprzekombinowany. Dominujący na środku deski rozdzielczej ekran dobrze współgra z oddzielnym, umieszczonym pod nim panelem klimatyzacji z wygodnymi, dużymi pokrętłami. Automatyczna klimatyzacja jest tylko jednostrefowa, ale w tym samochodzie nie ma to w zasadzie większego znaczenia. Pasażerowie tylnej kanapy nie znajdą oddzielnych nawiewów na tę część kabiny, ale tu również nie ma się co czepiać na siłę ich braku. Ciekawostką jest, że aby klimatyzacja skutecznie spełniała swoją rolę, należy ustawić moc wentylatora przynajmniej na połowę maksymalnej siły nadmuchu, w przeciwnym razie, gdy temperatura za szybami auta jest bliska 30 stopniom Celsjusza, układ nie jest w stanie skutecznie schładzać wnętrza auta.


Kabina nowego Colta to przyjazne miejsce dla pasażerów, szczególnie przednich siedzeń. Fotele z półskórzaną (sztuczną) tapicerką są naprawdę wygodne, mimo że ustawienie pochylenia oparć odbywa się w skokowy sposób i nie mają one regulacji lędźwiowej. Dwupłaszczyznowa regulacja kolumny kierownicy, nota bene przyjemnie grubej i świetnie leżącej w dłoniach, nadrabia tutaj niedostatki regulacji fotela. Po zajęciu miejsca na lewym fotelu, można odnieść nawet niezbyt mylące wrażenie, że siedzi się w sporym jak na ten segment aucie, także gdy zajmie się miejsce na tylnej kanapie. Ta jest wygodna, zapewnia wystarczająco dużo przestrzeni na nogi, jednak miejsca na niej wystarczy jedynie dla dwóch pasażerów. Nad ich głowami również go nie zabraknie, pod warunkiem jednak, że wzrostem nie wybijają się ponad granicę 180 cm. To może być dla kogoś minus, ale nie należy traktować Mitsubishi jako auta nadającego się na taksówkę. Między przednimi siedzeniami jest podłokietnik z głębokim (ale wąskim) schowkiem, a na tylnej części oparć foteli kieszenie. Gniazda USB-A umieszczono za dźwignią zmiany biegów, tak jak wejście AUX i gniazdo 12V. Pod groźbą i zastraszaniem do kieszeni w drzwiach niechętnie, aczkolwiek wejdzie większa butelka. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że jeszcze kilkanaście lat temu nowy Colt chętnie stanąłby w szranki z przedstawicielami segmentu C i stoczył kilka ciekawych pojedynków na wymiary i wygodę kabiny. Z dużymi szansami na zwycięstwo, przynajmniej z niektórymi ówczesnymi kompaktami.


W bagażniku kryjącym 391 litrów przestrzeni umieszczono standardową dwupoziomową podłogę, przez co na pierwszy rzut oka można wspomnianej pojemności nie dostrzec. Auto nie może mieć fabrycznie koła zapasowego, dzięki czemu bagażnik jest całkiem głęboki, przydałby się natomiast choćby jeden schowek boczny na drobniejsze przedmioty. Bardzo łatwo jest wyjąć górny poziom podłogi kufra i go powiększyć, trudniej zrobić to poprzez złożenie tylnej kanapy. W tym celu należy mocno i głęboko wcisnąć rygle mocujące oparcie, co może być utrudnieniem na przykład dla kobiet. Szkoda tylko, że aby otworzyć klapę bagażnika, trzeba często ubrudzić sobie dłoń. Tylko w suche dni bowiem przycisk umieszczony w tylnym zderzaku i służący do odblokowania zamka klapy pozostaje czysty. To wszystko jednak drobiazgi, o których można łatwo zapomnieć, gdy tylko wyjedzie się nowym Coltem w dłuższą trasę.

Wyposażony w trzy tryby jazdy MySense, Mitsubishi Colt tak naprawdę wciąż jest tym samym autem, niezależnie od wybranego ustawienia. Największą zmianą, jakiej można dokonać, jest regulacja siły wspomagania kierownicy.

Teoretycznie jego przeznaczeniem są głównie ulice miast, ale tak naprawdę auto to sprawdza się lepiej podczas jazdy w trasie. Dziwne? Niekoniecznie. Wszystko to da się łatwo wyjaśnić, gdy rozbierze się na czynniki pierwsze jego zachowanie na drodze, sposób pracy zawieszenia i układu kierowniczego. Mitsubishi Colt w swojej najnowszej odsłonie to auto zaskakujące stabilnością, dojrzałością pracy układu jezdnego i stopniem reakcji na polecenia wydawane przez kierowcę. Stosunkowo sztywne, ale wystarczająco jędrne resorowanie jest zauważalnie lepsze niż w modelu ASX, gdzie chwilami bywa zbyt twarde. Tutaj czuć większą dojrzałość i dopracowanie pod tym względem, mimo seryjnych, 17-calowych felg i opon w rozmiarze 205/45 R17. Zapewne także dzięki temu Colt jest bardzo stabilny i przyczepny, nawet przy wyższych prędkościach nie traci rezonu i wydaje się być stworzony bardziej do dawania przyjemności z jazdy ekspresówkami czy autostradami, chociaż w mieście oczywiście także się sprawdzi. Uważać należy jednak na chociażby takie miejskie atrakcje, jak tory tramwajowe, ponieważ na tych bardziej wystających/zapadniętych względem jezdni auto potrafi solidnie upomnieć się o kręgosłupy pasażerów. Co ważne, zawieszenie pracuje cicho jak na samochód tego segmentu.


Wyposażony w trzy tryby jazdy MySense, Mitsubishi Colt 1.0T 91 KM tak naprawdę wciąż jest tym samym autem, niezależnie od wybranego ustawienia. Największą zmianą, jakiej można dokonać, jest regulacja siły wspomagania kierownicy. We wszystkich trzech trybach układ jest bardzo czuły i precyzyjny, różnice polegają w zasadzie jedynie na tym, z jak dużą siłą kierowca będzie musiał kręcić kierownicą do uzyskania oczekiwanego efektu. Stopień reakcji ze strony silnika na dodanie gazu, który także zmienia się w zależności od wybranego trybu, aż tak dużej różnicy odczuć nie pozwala, chociaż wyraźnie da się zauważyć, że ustawienie Sport ożywia pod tym względem Colta. Na samą pracę silnika zmiana parametrów trybów jazdy nie wpływa natomiast w żadnym stopniu. Jednostce w zasadzie nie brakuje ani elastyczności w trasie, ani dynamiki podczas niższych prędkości, należy to wszystko odnosić jednak do parametrów, którymi dysponuje Colt. Nie można oczekiwać świetnych osiągów, te które są do dyspozycji powinny jednak wystarczyć w większości drogowych sytuacji. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h według producenta w 12,2 s i może jechać maksymalnie 180 km/h. Podczas dynamiczniejszej jazdy i wkręcania silnika na wyższe obroty komuś może nie podpasować dźwięk generowany przez jednostkę napędową, ale tak naprawdę na co dzień nie ma potrzeby takiego jej traktowania do wykrzesania z Colta dobrej sprawności na drodze. Trzycylindrowa jednostka z początku, poczynając od dolnych partii obrotomierza, nie wykazuje większej ochoty do wkręcania się na obroty, sytuacja zmienia się od średniego ich zakresu i Colt wyraźnie wtedy ożywa.


Proste i czytelne menu centralnego wyświetlacza pozwala łatwo przechodzić przez kolejne ustawienia. Rząd przycisków pod ekranem centralnym i z lewej strony od kierownicy daje łatwy dostęp do potrzebnych funkcji, szara podsufitka materiałowa współgra z tapicerką foteli i kanapy, a wygłuszenie wnętrza wcale nie jest takie „tanie”, jak bywa to w niektórych autach tego segmentu. Do tego wszystkiego Colt jest rzeczywiście ładnym samochodem, kto wie, czy nie jednym z najładniejszych w segmencie (według mojego gustu właśnie tak jest). Ma długą gwarancję, standardowo 5-letnią (przy czym jego francuski odpowiednik może mieć takową za dopłatą) i jedyne, na co można by kręcić nosem podczas wizyty w salonie, to niemożność konfiguracji – poza wyborem koloru auta, nie da się dobierać dodatkowych opcji do poszczególnych poziomów wyposażenia. Wybór jest więc prosty – decydujemy, jaki poziom specyfikacji chcemy mieć i płacimy za wszystko to, co zostało spakowane do worka nazwanego danym poziomem wyposażenia. A że tańsze odmiany nie prezentują się tak dobrze, jak egzemplarz testowany, to i nie widać ich na ulicach. Colt dostępny jest w sprzedaży od zeszłego roku i jak żyję nie widziałem ani jednego egzemplarza w „biedniejszej” specyfikacji. To o czymś mówi. Nawet w tej klasie aut klienci niechętnie zadowalają się tym, co oferują tańsze wersje, dlatego też dobrze wyglądający Colt może skutecznie o nich powalczyć. Przeszkodą może być jedynie cena, ponieważ porównywalnie wyposażone Renault Clio jest jednak tańsze, ma za to krótszą gwarancję i… będzie chyba jednak bardziej popularnym autem, przede wszystkim z uwagi na cenę, widywanym na ulicach częściej, dzięki czemu to Mitsubishi powinno zachować wyższą wartość rezydualną. A to może oznaczać, że sumaryczne koszty użytkowania będą porównywalne i Colt w ogólnym rozrachunku wcale nie będzie droższym autem.

Tekst i zdjęcia: Arkadiusz Kucharski


PLUSY
  • Dopracowany układ jezdny, bardzo dobre prowadzenie i stabilność jazdy
  • Ciche resorowanie
  • Przestrzeń we wnętrzu i spory bagażnik
  • Przyjazna obsługa kokpitu
  • Czytelne i szybkie multimedia
  • Raz wyłączeni, asystenci jazdy nie włączają się ponownie samoczynnie
  • Bardzo bogate wyposażenie wersji Instyle
  • Długa gwarancja
  • Oszczędny i wystarczająco dynamiczny silnik
  • Subiektywnie – atrakcyjna stylizacja nadwozia i wnętrza
MINUSY
  • Skokowa regulacja oparć foteli, brak regulacji lędźwiowej
  • Automatyka pracy hamulca postojowego
  • W bagażniku przydałby się jakiś boczny schowek
  • Tworzywa we wnętrzu czasem wydają dźwięki na większych nierównościach
  • Wibracje silnika podczas rozruchu przenoszone na nadwozie

PODSTAWOWE INFORMACJE

  • Silnik: benzynowy, turbodoładowany, 999 cm3
  • Moc maksymalna: 91 KM przy 5000 obr/min
  • Maksymalny moment obrotowy: 160 Nm w zakresie 2000-3750 obr/min
  • Skrzynia biegów: manualna 6-biegowa
  • Przyspieszenie 0-100 km/h: 12,2 s
  • Prędkość maksymalna: 180 km/h
  • Zużycie paliwa w cyklu mieszanym WLTP: 5,2 l/100 km
  • Zużycie paliwa na trasie testowej: 5,1 l/100 km
  • Zużycie paliwa średnio w teście: 5,3 l/100 km
  • Cena samochodu w wersji testowanej 1.0T 91 KM 2WD 6MT Instyle: od 110 790 zł
  • Cena egzemplarza testowanego: 111 556,24 zł

DANE TECHNICZNE
SERWIS/GWARANCJA
WARTOŚĆ REZYDUALNA
ZDJĘCIA