







































































































































Fot. Arkadiusz Kucharski
Fot. Arkadiusz Kucharski
Skoda Octavia czwartej generacji po liftingu nie wjechała na rynek z efektem wywrócenia do góry nogami tej klasy aut, ponieważ jest to model dobrze już znany i został tylko nieznacznie zmodernizowany. Sprzedażowo trzyma się bardzo dobrze, ustępując w Polsce jedynie Toyocie Corolli, ale mając tak naprawdę niewielką już konkurencję. Test odmiany Combi z silnikiem 2.0 TDI o mocy 116 KM, w wersji wyposażenia Selection.
Osobiście nie lubię zaokrąglania w dół mocy silników podawanych w cennikach, dla celów marketingowych. Testowana Octavia ma silnik o mocy 116, a nie 115 KM i nie wiem, po co sztucznie odejmować, choćby tylko o 1 KM, moc auta w katalogach. Tak samo Skoda postępowała w przypadku egzemplarzy sprzed modernizacji, można więc łatwo domyślić się, że napęd przejęto z dotychczasowego modelu. Od razu warto wspomnieć, że silnik ten obecnie jest nieco lepiej wyciszony, przynajmniej takie wrażenie odniosłem po przejechaniu testowanym egzemplarzem 1331 kilometrów. Jego praca jest jak gdyby mniej twarda, bardziej przyjazna dla ucha i generalnie nie tak dobitna. Osiągi nie zmieniły się prawie wcale, chociaż ze względu na większą masę nowej wersji względem starszej (1421 vs. 1360 kg), przyspieszenie od 0 do 100 km/h wydłużyło się 0,1 s i obecnie wynosi 10,5 s. Prędkość maksymalna to nadal 208 km/h, a dane te dotyczą oczywiście odmian z manualną 6-biegową przekładnią.
Tu, według mnie, nastąpiła kolejna zmiana. Lewarek skrzyni biegów pracuje w poliftowym aucie nieco płynniej i mniej haczy podczas przełączania niższych przełożeń. Obecnie w zasadzie nie zdarzają się momenty, gdy kierowca wyraźnie słyszy lub czuje ten ułamek sekundy, gdy mechanizmy przekładni nie współgrają ze sobą idealnie. To ważne, ponieważ biegi zmieniać należy stosunkowo często. Jak to zwykle bywa w niezbyt mocnych silnikach wysokoprężnych, aby wykrzesać z nich oczekiwaną dynamikę, trzeba przygotować się na zmiany przełożeń nieco częstsze niż w mocniejszych wersjach. Mimo solidnego momentu obrotowego, dostępnego między 1600 a 2500 obr/min i wynoszącego 300 Nm, Octavia nie zawsze wystarczająco sprawnie odjedzie bez wrzucenia niższego biegu. Taki jej urok. Ogólna dynamika jazdy jest jednak na tyle dobra, że absolutnie nie należy kierować się pierwszymi wrażeniami po zapoznaniu z danymi technicznymi. Auto jest w stanie przyjemnie pod tym względem zaskoczyć, oczywiście przy założeniu, że nie oczekujemy nie wiadomo czego po samochodzie o takich parametrach. Praktycznie nie ma tu zjawiska turbodziury, dzięki czemu subiektywnie nie występuje poczucie, że auto jest zbyt słabe. Nawet gdy jedziemy drogą szybkiego ruchu i chcemy nagle zwiększyć prędkość, Octavia nie protestuje. Zyskuje wtedy także wyciszeniem. Dostępne za 600 złotych podwójne szyby w drzwiach przednich są warte podanej kwoty, dodatkowo tylko łącznie z nimi Octavia może mieć przyciemnione tylne szyby.
Zużycie paliwa jest przy tym wszystkim takie, jakiego po tym samochodzie można oczekiwać. A nawet lepsze. Trasa pomiarowa dała świetny rezultat 4,4 l/100 km, a cały test zamknął się liczbą 4,9 l/100 km. Aby na komputerze pokładowym Octavia wyświetliła średnie zużycie z cyfrą 6 z przodu, należy jeździć naprawdę dynamicznie, a i to nie zawsze kończy się takimi rezultatami. Talent do oszczędzania paliwa to auto ma niejako wpisany w swoją konstrukcję. Dla porównania – trasę pomiarową egzemplarz sprzed modernizacji okupił wynikiem 4,3 l/100 km, mając te same 17-calowe felgi, wyposażony był jednak w letnie opony. Widać więc, że wymuszona zwiększona masa własna autu po zmianach niespecjalnie przeszkadza w byciu wciąż bardzo oszczędnym samochodem.
Standardem odmiany Selection jest ekran centralny o przekątnej 10 cali, czyli mniejszy z dwóch dostępnych w nowej Octavii rozwiązań. Nieco zmieniona grafika względem przedliftowej wersji auta nie jest aż tak istotna, jak poprawa zauważalna na polu szybkości działania systemu.
Co do prowadzenia na asfalcie, Skoda daje przyjemne uczucie zasiadania za kierownicą dużego samochodu. Wymiary zewnętrzne niejako to potwierdzają, bo Octavia w swojej klasie jest rzeczywiście autem pokaźnym. Długość nadwozia kombi po liftingu zwiększyła się o 9 mm i wynosi 4698 mm, a mający wciąż 2686 mm rozstaw osi pozwala osiągać solidną stabilność jazdy. Zawieszenie pracuje ciszej niż w egzemplarzach z początku produkcji tej generacji, szczególnie tylna oś została pod tym względem dopracowana. Zza kierownicy odnosi się wrażenie, że zestrojono je przyjemnie sprężyście, nie za miękko, ale i nie nazbyt sztywno. Egzemplarze z pierwszych roczników produkcji modelu nieprzyjemnie bujały się na długich nierównościach, teraz takie zachowanie nie występuje, a przynajmniej nie w tak zauważalnym stopniu. Reakcje auta są stabilne, układ kierowniczy pozwala prowadzić samochód po torze jazdy precyzyjnie, aczkolwiek nie należy spodziewać się po Octavii wrażeń z jazdy mogących zachęcać do wyciskania z auta maksimum możliwości. Mamy tu po prostu pełną poprawność i pełen pozytywny kompromis cech, które w codziennej jeździe pozwalają osiągnąć wygodę i poczucie prowadzenia auta, które na drodze nie zaskoczy nieprzewidzianym zachowaniem. W tym tkwi siła układu jezdnego tego samochodu. Nie za bardzo jest się tutaj po prostu do czego przyczepić.
Trudno również zarzucić coś poważniejszego wnętrzu i bagażnikowi najnowszej Octavii. Zaraz oczywiście znajdę coś, co Skoda sprytnie zmieniła na gorsze, ale ogółem nie da się wytknąć tutaj jakichś większych minusów. Przestrzeń w kabinie jest duża w obydwu rzędach siedzeń. Fotele są wygodne i przyjemnie twarde, mają bardzo szeroki zakres regulacji i mimo tego, że nie da się ich opuścić nisko nad podłogę, bez trudu można dopasować do siebie wygodną pozycję do jazdy. Auto przekonuje wielością schowków i skrytek, a także ich rozmiarem i wykończeniem. Kieszenie w drzwiach i schowek przed pasażerem wyściełano materiałem, zagłębienia na napoje w konsoli środkowej zakrywa odsuwana roletka, a podłokietnik między przednimi fotelami można regulować. W bagażniku są duże boczne schowki i zaczepy na torby, ale tu zabrano względem odmiany sprzed liftingu możliwość składania oparć kanapy z poziomu bagażnika. Aby było to możliwe, trzeba nieco głębiej sięgnąć do kieszeni. W standardzie zaoferowano w zamian elektryczne sterowanie pokrywą bagażnika i zwalnianie rolety, sam bagażnik zaś odznacza się niezmienioną pojemnością od 640 do 1700 litrów. Może kryć w sobie, tak jak w testowanym egzemplarzu, pełnowymiarowe koło zapasowe (opcja za 700 złotych). Po położeniu oparć kanapy nie uzyskujemy jednak standardowo płaskiej powierzchni. Aby zniwelować powstający w ten sposób uskok, należy dokupić za 1800 złotych pakiet zawierający wielofunkcyjną, czyli podwójną podłogę bagażnika.
Standardem odmiany Selection jest ekran centralny o przekątnej 10 cali, czyli mniejsze z dwóch dostępnych w nowej Octavii rozwiązań. Nieco zmieniona grafika względem przedliftowej wersji auta nie jest aż tak istotna, jak poprawa zauważalna na polu szybkości działania systemu. W branży dosyć szerokim echem odbiły się początkowe problemy, jakie Octavia 4 sprawiała swoim użytkownikom pod względem ogólnie pojętej elektroniki, natomiast po modernizacji otrzymaliśmy zauważalny postęp funkcjonowania multimediów. Co jednak niektórzy odbiorą in minus, podstawowa wersja systemu, bez nawigacji satelitarnej i z mniejszym ekranem, nie ma zaimplementowanej obsługi głosowej. Na kierownicy pozostał jednak przycisk służący do jej aktywacji, co od razu sugeruje, że opcję tę odblokować można w wirtualnym sklepie Skody, nawet już po wyjeździe autem z salonu. Menu multimediów można dosyć swobodnie konfigurować, ustawiać ekrany startowe, dodawać i usuwać skróty do wybranych funkcji, a zrozumienie ich działania może ułatwić bardzo rozbudowana, zainstalowana instrukcja obsługi w formie elektronicznej.
Trudno było spodziewać się, że po liftingu Octavii zmianie ulegnie sterowanie wentylacją/klimatyzacją, nadal więc odbywa się ono niestety poprzez centralny ekran i wyłącznie dotykowo. Niezbyt to wygodne, ale można się przyzwyczaić. Delikatnie zmieniono wygląd cyfrowych zegarów, które teraz są wyposażeniem standardowym, nawet w najtańszej wersji Essence. Podstawowe wykończenie wnętrza testowanego egzemplarza, nazwane przez producenta mianem Design Loft, pozbawia co prawda Octavię ładnie wyglądającej jasnoszarej tapicerki, a także wstawek z materiału na desce rozdzielczej i drzwiach, ale pozwala zaoszczędzić 1900 złotych. Jak wygląda „szlachetniejsze” wnętrze modelu, można zobaczyć tutaj. Testowany egzemplarz mógł pochwalić się dobrym spasowaniem elementów kokpitu, co rozumiem przez brak odgłosów wydawanych przez plastiki na nierównościach, co należy docenić tym bardziej, że nie jest to takie oczywiste w Octavii tej generacji. Najlepszym przykładem to potwierdzającym jest egzemplarz testowany przeze mnie długodystansowo. Praktyczna strona użytkowa wnętrza Skody po liftingu nie ucierpiała. Nadal mamy gniazda USB-C z przodu i z tyłu, a także świetne rozwiązanie, jakim jest kolejne gniazdo USB-C przy lusterku wstecznym, służące do zasilania wideorejestratora.
Minusem, który należy podkreślić, jest stosunkowo słabe działanie standardowych reflektorów LED. Być może jest to przypadłość tylko testowanego egzemplarza, ale nie zapewniał on wystarczającej jakości oświetlenia jezdni po zmroku. Strumień światła, szczególnie lewego reflektora, był krótki i słaby, ale nie miało to związku z regulacją zasięgu reflektorów, którą można zmieniać – Octavia z podstawowymi LED-ami nie została wyposażona w automatyczną regulację wysokości świecenia świateł przednich. Nie ma też na wyposażeniu świateł przeciwmgłowych, a co bezpośrednio wynika z tego braku, także funkcji doświetlania zakrętów. To wszystko jest sporym krokiem wstecz względem odmian sprzed modernizacji, gdzie taka na przykład Octavia Ambition po pierwsze odznaczała się lepszą jakością pracy reflektorów głównych, a po drugie miała w standardzie światła przeciwmgłowe i mogła doświetlać zakręty. Obecnie, aby pod tym bardzo ważnym przecież, bo bezpośrednio wpływającym na bezpieczeństwo jazdy polu nastąpiła zmiana na plus, należy dołożyć 5800 złotych do matrycowego oświetlenia. To spora kwota, ale uważam, że warto to zrobić. Auto wyposażone w zmodernizowane światła matrycowe spisuje się po zmroku dużo lepiej, wygląda chyba również ciekawiej, chociaż nie o przystrój nadwozia tutaj przecież chodzi.
155 050 złotych wart jest w salonie egzemplarz ze zdjęć. Dużo? Dużo. 116-konne auto, owszem sporej wielkości i wygodne w użytkowaniu, jednak z manualną skrzynią i brakami w wyposażeniu standardowym. Dwusprzęgłowe DSG nie jest dostępne z tym silnikiem, można je mieć w połączeniu z mocniejszym, 150-konnym dieslem, ale wtedy robi się o 14 000 złotych drożej, jeśli porównać identycznie skonfigurowane pod względem wyposażenia egzemplarze. Sytuację ratuje wersja specjalna, wypuszczona obecnie przez Skodę, nazwana Edition 130 Selection, mająca w standardzie wspomniane oświetlenie matrycowe, rozbudowaną wersję cyfrowych zegarów i adaptacyjny tempomat. Kosztuje tylko 3800 złotych więcej niż „zwykła” wersja Selection, więc nawet nie warto zastanawiać się nad wyborem droższej, bo po prostu warto dopłacić. Przede wszystkim ze względu na dużo lepsze reflektory.
Lewarek skrzyni biegów pracuje w poliftowym aucie nieco płynniej i mniej haczy podczas przełączania niższych przełożeń. Obecnie w zasadzie nie zdarzają się momenty, gdy kierowca wyraźnie słyszy lub czuje ten ułamek sekundy, gdy mechanizmy przekładni nie współgrają ze sobą idealnie.
Skoda Octavia to drugi pod względem liczby rejestracji nowy samochód w Polsce w roku 2024. Bardzo, ale to bardzo przegrała pod tym względem z Toyotą Corollą, ale kiedyś było inaczej. To Skoda wiodła prym. Nie da się jednak nie zauważyć, że polityka importera czeskiej marki w Polsce pod pewnymi względami, szczególnie tymi dotyczącymi sprzedaży flotowej, zaczyna rozjeżdżać się ze standardami rynkowymi i piszę to jako osoba znająca te realia od wewnątrz. Jeżeli ktoś w strukturach Skody w Polsce nie pójdzie po rozum do głowy, gigantycznej przepaści, jaka dzieli obecnie Skodę od Toyoty pod względem sprzedażowym nie da się po prostu zasypać. Lata prosperity przyzwyczaiły Skodę do tego, że o klienta niekoniecznie należy zabiegać, co ma wymierne efekty. Korzysta na tym japońska konkurencja, która odrabia lekcje dużo pilniej. Toyota ma cztery modele w pierwszej piątce rankingu najlepiej sprzedających się aut w Polsce w roku 2024, co nie jest żadnym przypadkiem. Sam bardzo dobry produkt, jakim jest na przykład testowana Skoda Octavia 2.0 TDI 115 KM Selection, nie wystarczy. Należy potrafić go sprzedać, a z doświadczenia wiem, że nie wszystkim w polskim oddziale Skody na tym zależy.
Tekst i zdjęcia: Arkadiusz Kucharski
PODSTAWOWE INFORMACJE
Rodzaj | Diesel, turbodoładowany, rzędowy, 4 cylindry, 16 zaworów |
Umieszczenie | Poprzecznie z przodu |
Rozrząd | DOHC, 4 zawory na cylinder, napędzany paskiem zębatym |
Pojemność skokowa | 1968 cm3 |
Średnica cylindra x skok tłoka | 81,0 x 96,0 mm |
Stopień sprężania | 16,0 : 1 |
Moc maksymalna | 85 kW (116 KM) w zakresie 2750-4250 obr/min |
Maksymalny moment obrotowy | 300 Nm w zakresie 1600-2500 obr/min |
Olej silnikowy | 0W-20 |
Akumulator rozruchowy | VARTA 68 Ah |
Rodzaj | Na przednie koła |
Skrzynia biegów | Manualna 6-biegowa |
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h | 10,5 s |
Prędkość maksymalna | 208 km/h |
W cyklu niskim WLTP (jazda miejska) | 6,3 l/100 km |
W cyklu mieszanym WLTP | 4,4 l/100 km |
W cyklu wysokim WLTP (jazda pozamiejska) | 3,7 l/100 km |
Przy 50 km/h na 4 biegu | 2,4 l/100 km |
Przy 90 km/h na 6 biegu | 3,2 l/100 km |
Przy 120 km/h na 6 biegu | 4,4 l/100 km |
Przy 140 km/h na 6 biegu | 5,8 l/100 km |
Średnie na trasie pomiarowej o długości 100 kilometrów* | 4,4 l/100 km |
Średnie w teście na całym dystansie 1331 kilometrów | 4,9 l/100 km |
Pojemność zbiornika paliwa | 45 l |
Zasięg według średniego spalania na trasie pomiarowej | 1023 km |
Emisja CO2 w cyklu mieszanym WLTP | 115 g/km |
Norma emisji spalin | Euro 6 |
Zawieszenie przednie | Kolumny McPhersona z amortyzatorami gazowo-olejowymi, wahacze poprzeczne, stabilizator |
Zawieszenie tylne | Belka skrętna, sprężyny śrubowe, amortyzatory gazowo-olejowe, stabilizator |
Przekładnia kierownicza | Zębatkowa, wspomaganie elektromechaniczne, 2,6 obrotu kierownicą między skrajnymi położeniami kół |
Rodzaj opon samochodu testowanego | Zimowe |
Marka i model opon samochodu testowanego | Continental WinterContact TS 870 P |
Rozmiar opon przednich i tylnych | 205/55 R17 95 V |
Koło zapasowe | Pełnowymiarowe (opcja za 700 zł), opona Hankook Ventus Prime 4 w rozmiarze 205/60 R16 92V |
Zalecane ciśnienie w oponach przedniej osi przy standardowym obciążeniu | 2,7 bara |
Zalecane ciśnienie w oponach tylnej osi przy standardowym obciążeniu | 2,8 bara |
Zalecane ciśnienie w oponach przedniej osi przy maksymalnym obciążeniu | 2,8 bara |
Zalecane ciśnienie w oponach tylnej osi przy maksymalnym obciążeniu | 3,5 bara |
Zalecane ciśnienie w oponie koła zapasowego pełnowymiarowego w rozmiarze 205/60 R16 92V | Minimum 2,6 bara |
Oś przednia | Tarcze wentylowane |
Oś tylna | Tarcze lite |
Rodzaj czynnika chłodzącego | R-1234yf |
Pojemność układu | 460 g |
Rodzaj nadwozia | Samonośne |
Homologacja | 5-osobowa |
Długość | 4698 mm |
Szerokość bez lusterek zewnętrznych | 1829 mm |
Szerokość z rozłożonymi lusterkami zewnętrznymi | 2003 mm |
Wysokość z relingami dachowymi | 1468 mm |
Zwis przedni | 914 mm |
Zwis tylny | 1098 mm |
Kąt natarcia | 14,21 stopni |
Kąt zejścia | 12,66 stopni |
Rozstaw osi | 2686 mm |
Rozstaw kół przednich | 1543 mm |
Rozstaw kół tylnych | 1534 mm |
Średnica zawracania | 10,4 m |
Pojemność bagażnika | 640-1700 l |
Długość przestrzeni bagażowej przy rozłożonej kanapie tylnej | 1091 mm |
Szerokość przestrzeni bagażowej | 1010 mm |
Szerokość wnętrza z przodu | 1413 mm |
Szerokość wnętrza z tyłu | 1375 mm |
Wysokość wnętrza od siedziska przedniego fotela do dachu | 1038 mm |
Wysokość wnętrza od siedziska tylnej kanapy do dachu | 985 mm |
Masa własna bez kierowcy | 1421 kg |
Ładowność | 529 kg |
Dopuszczalna masa całkowita | 1950 kg |
Dopuszczalne obciążenie dachu | 75 kg |
Dopuszczalna masa przyczepy z hamulcem | 1500 kg |
Dopuszczalna masa przyczepy bez hamulca | 720 kg |
Maksymalny nacisk na hak holowniczy | 80 kg |
Poniższe informacje są aktualne na dzień ich publikacji i mogą nie uwzględniać promocji stosowanych przez importera/dealera.
Wymiana oleju silnikowego | Według wskazań komputera pokładowego, nie rzadziej niż co 30 000 km lub co 2 lata |
Przegląd okresowy | Według wskazań komputera pokładowego, nie rzadziej niż co 30 000 km lub co 2 lata |
Przegląd powłoki lakierowej | Podczas każdego przeglądu okresowego |
Interwały serwisowe mogą różnić się w zależności od zastosowanego w danym egzemplarzu samochodu wariantu wykonywania przeglądów:
Skoda Premium Care 3 lata/60 000 km | 2120 zł brutto |
Skoda Premium Care Plus 4 lata/80 000 km | 4140 zł brutto |
Skoda Premium Care 3 lata/120 000 km | 5100 zł brutto |
Skoda Premium Care Plus 4 lata/160 000 km | 10 100 zł brutto |
Pakiety przeglądów obejmują wymianę następujących elementów:
Ponadto, pakiety Skoda Premium Care zapewniają możliwość naprawy samochodu w przypadku awarii lub usterki części objętej umową.
Na podzespoły | 3 lata/60 000 km, z czego pierwsze 2 lata bez limitu kilometrów |
Na powłokę lakierową i korozję powierzchniową | 3 lata bez limitu kilometrów |
Na perforację korozyjną | 12 lat bez limitu kilometrów |
Gwarancja Mobilności | 0 zł, pod warunkiem wykonywania przeglądów okresowych w ASO |
Program serwisowy Twoja Flota dla klientów flotowych | 0 zł za przystąpienie do programu, warunkiem jest użytkowanie co najmniej 5 samochodów Grupy Volkswagena |
Więcej informacji można znaleźć na oficjalnej stronie importera: www.skoda-auto.pl.
Okres w miesiącach/Przebieg w kilometrach | Wartość rezydualna |
---|---|
12/30 000 | 81,9% |
24/60 000 | 73,4% |
36/90 000 | 66,0% |
48/120 000 | 59,5% |
60/150 000 | 53,8% |
Fot. Arkadiusz Kucharski
Przede wszystkim dlatego, że nowa Skoda Superb 2.0 TDI 150 KM zachowała pewne cechy poprzedniczki, za które nie da się tego auta nie doceniać. Wyposażenie wersji Laurin & Klement oczywiście dokłada tutaj swoje „trzy grosze”, a jako całość samochód ten zwyczajnie do siebie przekonuje. Test wersji kombi z automatyczną skrzynią biegów.
Automatyczną, ponieważ tylko taką może mieć czwarta generacja Superba, dostępna w sprzedaży od 2024 roku. Oferowane w sześciu wersjach silnikowych, flagowe auto Skody, nie jest już wyposażane w manualne przekładnie, nawet w najsłabszych, 150-konnych odmianach napędowych. Po pierwsze – taka unifikacja pozwala ograniczyć koszty produkcji, a po drugie – klienci i tak częściej wybierali dwusprzęgłowe DSG. Co za tym idzie, Skoda zdecydowała za nas odgórnie, że jeśli tylko ktoś lubi samodzielnie zmieniać biegi, w nowym Superbie będzie mógł robić to wyłącznie za pomocą przełączników przy kierownicy. Ze zmianą biegów nowej Skody wiąże się również zmiana architektury we wnętrzu, ponieważ sterownik skrzyni biegów przeniesiono z konsoli środkowej na kolumnę kierownicy. I to rzuca się w oczy od razu po zajęciu miejsca we wnętrzu.
Cofnijmy się jednak na chwilę w czasie, zanim dalej zagłębimy się w świat nowego modelu czeskiego producenta. Ponad 1 600 000 sprzedanych egzemplarzy wszystkich generacji Superbów to liczba robiąca wrażenie. Wszystko zaczęło się w roku 2001, gdy pierwsza nowożytna (bo wcześniej, w 1930 roku, było już auto noszące nazwę Superb), duża Skoda zaczęła wojować na rynku tak skutecznie, że obecnie model ten utożsamiany jest w zasadzie automatycznie z przestronnością wnętrza, praktycznością rozwiązań, komfortem i wygodą dla pasażerów, a także zwyczajnie zdrowym rozsądkiem. Bo jeśli przez te wszystkie lata poszukiwało się tego typu samochodu, to nawet biorąc pod uwagę fakt, że nijak nie dało się takim autem wyróżnić z tłumu, to wręcz należało koniecznie rozważyć jego zakup. Obecnie, w dobie gigantycznej popularności SUV-ów, Superb nie ma już tak mocnej pozycji, chociaż… to właśnie może być jego siłą. Jest bowiem jednym z nielicznych już samochodów w tym segmencie na europejskim rynku, a sprzedawana od tego roku generacja dodatkowo jest przyjemnie „normalnym” autem. Przy czym nie sposób odmówić jej nowoczesności.
Skurczona do raptem kilku modeli konkurencja będzie miała z nową Skodą ciężkie życie. Największym problemem obecnie sprzedawany Superb będzie dla nowego Volkswagena Passata, który jest autem bardziej „cyfrowym” w obsłudze i do tego droższym, a na dodatek dostępnym jedynie jako kombi. W Superbie pozostała zaś możliwość wyboru nadwozia (liftback jest tańszy o 7000 złotych), co jest niewątpliwie zaletą Skody. Nie każdy potrzebuje przecież tak ogromnej przestrzeni ładunkowej – w kombi wynosi ona obecnie minimum 690 litrów (o 30 więcej niż w Superbie numer 3), a maksimum 1920 litrów. Pozwolę tu sobie na odrobinę prywaty – o ile poprzedni Superb bardziej podobał mi się jako liftback, o tyle ten najnowszy wydaje mi się być ładniejszy jako kombi. Długość tego drugiego rodzaju nadwozia wzrosła względem poprzedniej wersji o 4 cm i wynosi 4902 mm, szerokość zaś zmalała o 1,5 cm (2090 mm z rozłożonymi lusterkami zewnętrznymi). Auto wizualnie wydaje się być dzięki temu smuklejsze, nie ucierpiały przy tym proporcje nadwozia (rozstaw osi to 2837 mm). Na największych dostępnych felgach w rozmiarze 19 cali, samochód prezentuje się odpowiednio do swojej wielkości, warto jednak nadmienić, że standardowym wyposażeniem podstawowej odmiany Essence są felgi 16-calowe. Raczej nie będą się dobrze prezentować na tle tak dużego auta.
Gdy już jesteśmy przy kwestii wyglądu, topowa wersja Laurin & Klement zawiera sporo elementów upiększających auto i czyniących je wygodnym środkiem transportu. Seryjnie samochód oferuje elektrycznie sterowane, podgrzewane fotele z funkcją pamięci trzech ustawień i masażu (tylko oparcia foteli mają tę funkcję, siedziska zostały jej pozbawione), podgrzewaną tylną kanapę, reflektory LED Matrix z 36-oma segmentami świetlnymi (działają lepiej niż te w nowej Octavii i pod tym względem mocno przypominają rozwiązania stosowane w Audi), trzystrefową klimatyzację automatyczną, elektrycznie sterowaną pokrywę bagażnika, system audio Canton o mocy 725 W z subwooferem i 12 głośnikami (tutaj nadal dźwięk nie powala), nawigację satelitarną z ekranem centralnym o przekątnej 13 cali, czy też drugą generację adaptacyjnego zawieszenia DCC. Można by oczywiście wymieniać dalej, lista jest sporo dłuższa. Z ciekawszych opcji, testowany egzemplarz wyposażono dodatkowo w dach panoramiczny z elektrycznie sterowaną roletą przeciwsłoneczną (za 6200 złotych) i wyświetlacz przezierny, który debiutuje w tej generacji Superba i kosztuje 2250 złotych. Dopłaty 3500 złotych wymagają zaś felgi Veritate w rozmiarze 19 cali. Wnętrze auta zdobi – już „darmowa” – brązowa odmiana skórzanej tapicerki.
Jest w tym aucie kilka smaczków, może nie jakoś mocno wyrafinowanych, ale nadających nowemu Superbowi pewną delikatną nutę premium. Mam zresztą nieodparte wrażenie, że Skoda tak naprawdę mogłaby pełnić rolę auta bardziej niż mniej reprezentacyjnego, szczególnie patrząc na jej gabaryty i odnosząc je do ceny.
Nowe nadwozie o niskim współczynniku oporu powietrza Cd 0,25 polakierowano na ciekawy kolor, określony przez Skodę mianem Żółty Ice Tea, zwracający na auto dużą uwagę. W morzu czerni, szarości i bieli większej części egzemplarzy aut tego segmentu, taka barwa jest przyjemną odmianą. Skoda w nowych modelach odchodzi od chromowanych wykończeń i obecnie poszła w stronę satynowanych detali, zarówno nadwozia, jak i wnętrza. Nazwane Unique Dark Chrome detale mają z pewnością tę zaletę, że – w przypadku wnętrza – nie przyjmują tak łatwo kurzu i odcisków palców. Na plus – materiały wykończeniowe nowego Superba generalnie mają taką cechę jako całość. W aucie znaleźć można bowiem naprawdę niewiele błyszczącego czarnego plastiku, przez co utrzymanie czystości jest łatwiejsze. Na desce rozdzielczej i boczkach drzwi mamy drewnopodobne wykończenia, sztuczną skórę w kolorze tapicerki foteli i kanapy, a powyżej pionowe ozdoby z tworzywa sztucznego, w które wkomponowano boczne wyloty układu wentylacji. Nad wszystkim góruje duży ekran multimediów, a na dole panel sterowania klimatyzacją – ale nie tylko.
Nowością w Superbie jest rozwiązanie nazwane przez projektantów Smart Dials, które zaskakująco dobrze sprawdza się w praktyce, a jest na pewno lepsze niż ustawianie wszystkiego poprzez ekran dotykowy. Otóż trzy duże pokrętła, w które wpisano 32-milimetrowej średnicy wyświetlacze, służą do obsługi klimatyzacji i podgrzewania foteli – to w przypadku dwóch zewnętrznych pokręteł – a także programowalnych czterech z sześciu funkcji – to w przypadku pokrętła umieszczonego pośrodku. Poprzez menu ekranu centralnego można przypisać skróty do ustawień, które będzie obsługiwało centralne pokrętło. Po każdym jego wciśnięciu symbol na wyświetlaczu zmienia się i można sterować wywołaną akurat funkcją. Dzięki temu da się zmienić siłę nawiewu, przestawić tryb jazdy, czy sterować głośnością systemu audio. Jest to wygodne i – powtarzam – dużo lepsze niż grzebanie w menu multimediów, które również unowocześniono.
Jest to w zasadzie ten sam system, co w prezentowanej wcześniej na Teście Flotowym Octavii po liftingu. Tak jak tam, tutaj także działa szybko, nie zacina się, oferuje skróty do najczęściej używanych funkcji (bardzo przydatne) i ma zmienioną względem poprzedniego szatę graficzną, przy zachowaniu podziału menu typowego dla Skody. Za pomocą wspomnianych skrótów szybko da się wywołać ekran asystentów i trybów jazdy, a także wyłączyć start-stop. Ogólnie asystentów jazdy jest tu sporo, także tych w Superbie całkiem nowych, choćby takich, jak wspomaganie skrętu i przejazdu przez skrzyżowania, a także ostrzeżenie przy wysiadaniu o aucie nadjeżdżającym z tyłu. Nowy system miałby prawie że same zalety, gdyby nie fatalnie działająca obsługa głosowa. Nie wiem, czym była spowodowana duża nieporadność wirtualnej Laury (tak nazywa się sztuczna „inteligencja” w Skodzie), ale nie potrafiła wykonać jakichś 90% poleceń wydawanych głosowo – wydawanych wedle instrukcji Skody, która w bardzo rozbudowanej wersji „zaszyta” jest w multimediach auta. W efekcie, aby odtworzyć wybraną muzykę czy zadzwonić do konkretnej osoby, musiałem zwyczajowo klikać wirtualne guziki, ponieważ komendy głosowe auto okraszało przeważnie stwierdzeniem, że „jeszcze nie potrafi tego wykonać”.
To, co nowy Superb w zamian potrafi, to dobrze jeździć. Napęd użyty do wprawiania w ruch dużego przecież samochodu, który waży bez kierowcy 1726 kilogramów, nie oczaruje jednak nikogo ponadprzeciętną dynamiką. To trzeba zwyczajnie zaakceptować. Natomiast określenie, że samochód ten potrafi dobrze jeździć, nie odnosi się wyłącznie do jego osiągów. Jako całokształt, „witalność” silnika Superba 2.0 TDI o mocy 150 KM jest na pewno wystarczająca i nie powinna rozczarować żadnego świadomego kierowcy. 360 Nm maksymalnego momentu obrotowego to co prawda nie jest mało, aczkolwiek zarówno start z miejsca, jak i elastyczność są tu na poziomie zadowalającym, nawet dobrym – i to tyle. Testowany egzemplarz był już dobrze dotarty, ponieważ miał przebieg 22 000 kilometrów, do tego z całą pewnością nie był traktowany delikatnie. Mimo to, dynamika jednostki napędowej nie była ponadprzeciętna, ale też nie miała prawa być. Zbyt duże i ciężkie jest to auto. Nie ma natomiast mowy o jakimkolwiek rozczarowaniu. W zasadzie silnik spisuje się tak, jak powinien. Samochód przyspiesza do „setki” w 9,3 s i do sprawnej jazdy to z całą pewnością wystarczy. Motor jest przy tym dobrze wyciszony i nie generuje żadnych drgań, które z powodu jego pracy mogłyby przenosić się na nadwozie lub wnętrze. Trakcja jest bardzo dobra i mimo braku napędu na cztery koła (takowy może mieć mocniejsza odmiana o mocy 193 KM) nie było z nią problemów, nawet przy zdecydowanym przyspieszaniu.
Tak to już jest w Grupie Volkswagena, że dwusprzęgłowe skrzynie biegów nie zawsze – czytaj rzadko – idealnie sprawdzają się w autach z jednostkami o niższej mocy. Dużo lepiej wygląda to w sytuacji zestawienia ich z silnikami mocniejszymi. Tym bardziej miękka i praktycznie pozbawiona szarpnięć praca przekładni w testowanym samochodzie przyjemnie zaskakuje. Reakcje na mocny gaz nie są opóźnione, skrzynia dobrze dobiera przełożenia i nawet podczas manewrów na parkingu nie była przyczyną nieprzyjemnych poszarpywań, co zdarzało się we wcześniej testowanych autach koncernu z silnikami o podobnej mocy. Dwulitrowy diesel dobrze współgra z 7-biegowym DSG i jeśli nawet są kierowcy, którzy tak jak ja nadal chcieliby mieć możliwość wyboru w nowym Superbie skrzyni manualnej, nie powinni się zniechęcać do dużej Skody tylko z powodu braku takowego. Podczas spokojnej jazdy automat wrzuca siódme przełożenie już w okolicach 60 km/h, ale potrafi też przytrzymać silnik na wyższych obrotach, gdy jest to potrzebne. Ma też sportowy tryb pracy, który jednak do wysokoprężnego silnika średnio pasuje. Jak wspomniałem wcześniej, przełączniki do ręcznej zmiany biegów przy kierownicy są tutaj obecne.
Jako całokształt, „witalność” silnika Superba 2.0 TDI o mocy 150 KM jest na pewno wystarczająca i nie powinna rozczarować żadnego świadomego kierowcy. 320 Nm maksymalnego momentu obrotowego to co prawda nie jest mało, aczkolwiek zarówno start z miejsca, jak i elastyczność są tu na poziomie zadowalającym, nawet dobrym – i to tyle.
Co należy podkreślić z dużą powagą, nowa Skoda Superb 2.0 TDI 150 KM, przy tej wielkości i masie, jest mistrzynią oszczędności. Naprawdę nietrudno osiągać w tym aucie rezultaty spalania poniżej 5 litrów. Pomiary na dedykowanej do tego trasie dały wynik dokładnie 4,8 l/100 km i co wiem na pewno, to fakt, że nie jest to szczyt możliwości tej Skody. Przy zbiorniku paliwa mieszczącym 66 litrów, zasięg na jednym tankowaniu wynosi – uwaga – 1375 kilometrów. Szok. Oprócz tego, że Superb jest autem nieprzyzwoicie oszczędnym, ma do zaoferowania także inne zdolności. Przede wszystkim poprawiono prowadzenie. W wersji Laurin & Klement seryjnym wyposażeniem są adaptacyjne amortyzatory. Druga generacja układu DCC z amortyzatorami wyposażonymi w po dwa zawory na każdy z nich (sterujące osobno kompresją i odbiciem) spisuje się tutaj bardzo dobrze. Słychać głosy, że nowy Superb wyposażony w takie zawieszenie potrafi być akustycznie niekomfortowy z powodu nieprzyjemnego hałasu generowanego przez amortyzatory podczas jazdy po nierównościach, ale nie należy popadać tutaj w przesadę. Owszem, głuche stuki są słyszalne, gdy któreś koło, szczególnie tylne, trafi na większy wybój, jednakże nie są to dźwięki powodujące jakiś duży dyskomfort. Osobiście uważam, że większy potrafią spowodować hałasy powietrza opływającego nadwozie. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że tutaj niepotrzebnie na czymś zaoszczędzono i nowy Superb jest głośniejszy pod tym względem od Octavii wyposażonej w podwójne szyby w przednich drzwiach, mimo że sam takowe posiada. Tak nie powinno być. Wracając jednak do DCC, zawieszenie to ma szerokie możliwości regulacji sztywności pracy. Najprzyjemniej jeździło mi się w trybie Comfort, który chyba najbardziej do tego auta pasuje. Tłumienie jest wtedy przyjemnie miękkie, ale jednocześnie auto nie wpada w bujanie jak poprzednia generacja modelu. W ustawieniach sportowych komfort nadal jest akceptowalny, aczkolwiek wyraźnie pogorszony. Układ kierowniczy jest typowy dla marki, czyli wystarczająco precyzyjny i wyczuwalny. Progresywność jego pracy daje się odczuć szczególnie podczas manewrów na parkingu, gdzie do skutecznego wykonania manewru nie jest potrzebny silny skręt kierownicą. Średnica zawracania nowego Superba wynosi 11,1 m. Kierownicą można obracać lżej lub trochę ciężej, w zależności od wybranego ustawienia – oprócz trybu normalnego jest także sportowy, który „usztywnia” kierownicę.
Jest w tym aucie kilka smaczków, może nie jakoś mocno wyrafinowanych, ale nadających nowemu Superbowi pewną delikatną nutę premium. Mam zresztą nieodparte wrażenie, że Skoda tak naprawdę mogłaby pełnić rolę auta bardziej niż mniej reprezentacyjnego, szczególnie patrząc na jej gabaryty i odnosząc je do ceny. Konkurencja z gatunku tej „lepiej urodzonej”, przy zauważalnie mniejszych rozmiarach i porównywalnym wyposażeniu, ceni się zdecydowanie wyżej. Tymczasem nowa Skoda ma podświetlenie klamek zewnętrznych i nowy wzór świetlnego napisu „SKODA”, rzucanego na podłoże obok auta, dyskretnie schowany w podłokietniku czyścik do ekranu, czy na przykład 10-kolorowe oświetlenie nastrojowe z szerokim zakresem regulacji jasności w poszczególnych obszarach. Niby nic wielkiego, a odbiór auta jakiś taki „lepszy”… Nie należy zapominać przy tym wszystkim o tej bardziej przyziemnej stronie obcowania z samochodem. Przestrzeń w najnowszym Superbie trzyma poziom poprzedników. Z tyłu wciąż jest bardzo dużo miejsca na nogi, nad głową także. Tylko ponadprzeciętnie wysocy pasażerowie będą trącać głową o podsufitkę, szczególnie gdy auto ma na wyposażeniu panoramiczny dach. Na tylną część kabiny są oczywiście oddzielne nawiewy, wspominałem już o podgrzewaniu kanapy, jest także podłokietnik z miejscami na napoje. Z przodu, na bardzo wygodnych fotelach, miejsca także nie zabraknie. Pozycja za kierownicą jest bardzo dobra, jedynie można byłoby zażyczyć sobie możliwości opuszczenia przednich foteli nieco niżej.
Z powodu przeniesienia sterowania skrzynią biegów na kolumnę kierownicy, na konsoli środkowej pojawiło się więcej miejsca. Wykorzystano je skutecznie. Także tu są dwa zagłębienia na napoje, jest ładowarka indukcyjna o mocy 15W i funkcją chłodzenia smartfona, a na deser naprawdę duży schowek w szerokim podłokietniku z półeczkami w środku. Jego dwie otwierane niezależnie pokrywy skrzypiały w trakcie otwierania schowka i to należałoby poprawić. Duże kieszenie w drzwiach i schowek w desce rozdzielczej przed pasażerem wyściełano materiałem, a przyjemnym dla oka detalem i wygodnym w codziennym użytkowaniu są nowe, niewielkie, wewnętrzne klamki drzwi. Spasowanie materiałów jest dobre, aczkolwiek w testowanym egzemplarzu coś czasem poskrzypywało. Zrzućmy to jednak na karb ciężkiego życia auta testowego…
Produkowany w Bratysławie nowy Superb to auto, któremu przyszło walczyć o klienta głównie z dużymi SUV-ami. Taki teraz mamy rynkowy klimat. Pewnym zagrożeniem dla niego może być niewiele droższy w porównywalnej specyfikacji nowy Kodiaq. Nawet jednak pomijając to, nie sposób nie spodziewać się sukcesu Superba. Jest co prawda autem zwyczajnie drogim, ponieważ ze 150-konnym dieslem w topowym wyposażeniu, ale bez opcji dodatkowych, kosztuje minimum 222 900 złotych, a w testowanym zestawieniu 242 150 złotych. Jak jednak wspomniałem, wciąż jest to kwota sporo niższa niż u wyżej pozycjonowanych wizerunkowo rywali spod znaku Audi, BMW czy Mercedesa. Dlatego też warto potraktować to auto poważnie, gdy poszukuje się dużego i wygodnego kombi z bogatym wyposażeniem. Co prawda aspiracji dynamicznego kierowcy nie zaspokoi 150-konny silnik, ale Skoda ma w ofercie mocniejszego diesla i benzyny. Jest też hybryda plug-in. Nieprzekonanym do SUV-ów kurczy się wybór sensownych aut tej wielkości, nowa Skoda Superb na pewno więc odnajdzie się na rynku.
Tekst i zdjęcia: Arkadiusz Kucharski
PODSTAWOWE INFORMACJE
Rodzaj | Diesel, turbodoładowany, rzędowy, 4 cylindry, 16 zaworów |
Umieszczenie | Poprzecznie z przodu |
Rozrząd | Napędzany paskiem zębatym, DOHC, 4 zawory na cylinder |
Pojemność skokowa | 1968 cm3 |
Średnica cylindra x skok tłoka | 81,0 x 96,0 mm |
Stopień sprężania | 16,0 : 1 |
Moc maksymalna | 110 kW (150 KM) przy 3000 obr/min |
Maksymalny moment obrotowy | 360 Nm w zakresie 1600-2750 obr/min |
Olej silnikowy | 0W-20 |
Akumulator rozruchowy egzemplarza testowanego | VARTA |
Rodzaj | Na przednie koła |
Skrzynia biegów | Automatyczna dwusprzęgłowa 7-biegowa |
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h | 9,3 s |
Prędkość maksymalna | 222 km/h |
W cyklu niskim WLTP (jazda miejska) | 7,4 l/100 km |
W cyklu mieszanym WLTP | 5,2 l/100 km |
W cyklu wysokim WLTP (jazda pozamiejska) | 4,5 l/100 km |
Przy 50 km/h na 5 biegu | 2,4 l/100 km |
Przy 90 km/h na 7 biegu | 2,9 l/100 km |
Przy 120 km/h na 7 biegu | 4,5 l/100 km |
Przy 140 km/h na 7 biegu | 5,7 l/100 km |
Średnie na trasie pomiarowej o długości 100 km | 4,8 l/100 km |
Średnie w teście na całym dystansie 1035 km | 4,9 l/100 km |
Pojemność zbiornika paliwa | 66 l |
Zasięg według średniego zużycia paliwa na trasie pomiarowej | 1375 km |
Emisja CO2 w cyklu mieszanym WLTP | 138 g/km |
Norma emisji spalin | Euro 6 |
Zawieszenie przednie | Kolumny McPhersona, amortyzatory gazowo-olejowe sterowane elektronicznie, stabilizator |
Zawieszenie tylne | Wielowahaczowe, amortyzatory gazowo-olejowe sterowane elektronicznie, sprężyny śrubowe, stabilizator |
Przekładnia kierownicza | Zębatkowa, wspomaganie elektromechaniczne |
Marka i model opon samochodu testowanego | Goodyear Eagle F1 Asymmetric 6 |
Rozmiar opon przód i tył | 235/40 R19 96W |
Koło zapasowe | Dojazdowe, opona Linglong w rozmiarze T125/70 R18 99M |
Zalecane ciśnienie w oponach przedniej osi przy standardowym obciążeniu | 2,5 bara |
Zalecane ciśnienie w oponach tylnej osi przy standardowym obciążeniu | 2,5 bara |
Zalecane ciśnienie w oponach przedniej osi przy maksymalnym obciążeniu | 2,6 bara |
Zalecane ciśnienie w oponach tylnej osi przy maksymalnym obciążeniu | 2,9 bara |
Zalecane ciśnienie w oponie koła zapasowego (dojazdowego) | 4,2 bara |
Przód | Tarcze wentylowane |
Tył | Tarcze wentylowane |
Rodzaj czynnika chłodzącego | R-1234yf |
Pojemność układu | 460 g |
Rodzaj nadwozia | Samonośne |
Homologacja | 5-osobowa |
Długość | 4902 mm |
Szerokość bez lusterek zewnętrznych | 1849 mm |
Szerokość z rozłożonymi lusterkami zewnętrznymi | 2090 mm |
Wysokość | 1521 mm |
Zwis przedni | 950 mm |
Zwis tylny | 1111 mm |
Kąt natarcia | 13 stopni |
Kąt zejścia | 12,2 stopnia |
Prześwit | 139 mm |
Rozstaw osi | 2837 mm |
Rozstaw kół przednich | 1585 mm |
Rozstaw kół tylnych | 1574 mm |
Średnica zawracania | 11,1 m |
Pojemność bagażnika | 690-1920 l |
Długość przestrzeni bagażowej przy rozłożonej kanapie tylnej | 1146 mm |
Szerokość wnętrza z przodu | 1508 mm |
Szerokość wnętrza z tyłu | 1504 mm |
Wysokość wnętrza od siedziska przedniego fotela do dachu | 1049 mm |
Wysokość wnętrza od siedziska tylnej kanapy do dachu | 1008 mm |
Masa własna auta testowanego, bez kierowcy | 1726 kg |
Ładowność | 517 kg |
Dopuszczalna masa całkowita | 2243 kg |
Dopuszczalna masa zespołu pojazdów | 4243 kg |
Dopuszczalne obciążenie dachu | 100 kg |
Dopuszczalna masa przyczepy z hamulcem | 2000 kg |
Dopuszczalna masa przyczepy bez hamulca | 750 kg |
Dopuszczalny nacisk na hak holowniczy | 90 kg |
Poniższe informacje są aktualne na dzień ich publikacji i mogą nie uwzględniać promocji stosowanych przez importera/dealera.
Wymiana oleju silnikowego | Według wskazań komputera pokładowego, nie rzadziej niż co 30 000 km lub co 2 lata |
Przegląd okresowy | Według wskazań komputera pokładowego, nie rzadziej niż co 30 000 km lub co 2 lata |
Przegląd powłoki lakierowej | Podczas każdego przeglądu okresowego |
Interwały serwisowe mogą różnić się w zależności od zastosowanego w danym egzemplarzu samochodu wariantu wykonywania przeglądów:
Skoda Premium Care 3 lata/60 000 km | 2440 zł brutto |
Skoda Premium Care Plus 4 lata/80 000 km | 4940 zł brutto |
Skoda Premium Care 3 lata/120 000 km | 6140 zł brutto |
Skoda Premium Care Plus 4 lata/160 000 km | 11 940 zł brutto |
Pakiety przeglądów obejmują wymianę następujących elementów:
Ponadto, pakiety Skoda Premium Care zapewniają możliwość naprawy samochodu w przypadku awarii lub usterki części objętej umową.
Na podzespoły | 3 lata/60 000 km, z czego pierwsze 2 lata bez limitu kilometrów |
Na powłokę lakierową i korozję powierzchniową | 3 lata bez limitu kilometrów |
Na perforację korozyjną | 12 lat bez limitu kilometrów |
Gwarancja Mobilności | 0 zł, pod warunkiem wykonywania przeglądów okresowych w ASO |
Program serwisowy Twoja Flota dla klientów flotowych | 0 zł za przystąpienie do programu, warunkiem jest użytkowanie co najmniej 5 samochodów Grupy Volkswagena |
Więcej informacji można znaleźć na oficjalnej stronie importera: www.skoda-auto.pl.
Okres w miesiącach/Przebieg w kilometrach | Wartość rezydualna |
---|---|
12/30 000 | 81,8% |
24/60 000 | 72,6% |
36/90 000 | 64,7% |
48/120 000 | 57,8% |
60/150 000 | 51,8% |