TO SIĘ POROBIŁO…
Marka znana na długo wcześniej, niż to było modne, aktualnie przeżywa rozkwit i osiąga wyniki sprzedażowe na poziomie niegdyś nieosiągalnym. Nowe MG HS jest pierwszym modelem debiutującym w Polsce już po zadomowieniu się firmy na naszym rynku. I co by o nim nie mówić, na pewno robi zamieszanie, nie tylko ceną.

To historia trochę już oklepana i frazesy dosyć wyświechtane, ale tą samą drogą i przez te same niewiadome, żyjące w głowach potencjalnych klientów, przebijały się wcześniej auta marek takich jak Hyundai, Kia, SsangYong czy Dacia. Przykładów tego typu znalazłoby się zapewne więcej, natomiast nie trzeba ich specjalnie szukać, aby uzmysłowić sobie, w jakim punkcie obecnie jest MG. „Tania” marka samochodowa ma z jednej strony łatwo, ponieważ może przyciągnąć cennikiem i niekoniecznie wypuścić z salonu klienta obojętnego na to, co zobaczył. Z drugiej strony musi jednak zmierzyć się z podejrzliwością i swoistą nieufnością rynku. Chińczycy, a dokładniej koncern SAIC Motor, nabywając w 2005 roku prawa do brytyjskiej marki MG, dobrze wiedzieli, co zamierzają zrobić z nowym nabytkiem i mieli doskonale ułożony plan. Jeśli wiesz, że możesz sprzedawać swoje auta niedrogo (czytaj – produkujesz je u siebie, po znacznie niższych kosztach wytworzenia niż w Europie), coraz więcej potrafisz (czytaj – szybko się uczysz i „nabywasz” inżynierów z doświadczeniem w pracy przy europejskich autach), a na dodatek masz rozpoznawalne w Europie logo, to jesteś na szerokiej drodze do sukcesu. Za granicą sprawdza się to coraz mocniej już od ładnych kliku lat, natomiast w Polsce – bo ten rynek powinien nas głównie interesować – MG obecne jest oficjalnie od końcówki 2023 roku i rzeczywiście może odtrąbić sprzedażowy sukces już teraz. Jeśli nie spocznie na laurach – a nic na to nie wskazuje – będzie jeszcze lepiej.

Obecna gama chińskiego producenta pod brytyjskim logo składa się z aż kilku modeli. Napisałem „aż”, ponieważ nie wszyscy importerzy azjatyckich samochodów rozpoczynają tak odważnie. Tu natomiast jest z czego wybierać. Poczynając od hatchbacków spalinowych i elektrycznych, po crossovery, kończąc na sportowym z założenia, elektrycznym roadsterze, który jako ostatni wszedł do sprzedaży. To, że nie ma w tym zestawieniu żadnego kombi lub sedana, to zwyczajnie efekt mody – klienci nie patrzą już pożądliwie na tego typu nadwozia. Największy model w gamie, czyli testowany HS, jest więc oczywiście autem typu SUV i trudno się temu dziwić. To nie jest pierwszy HS sprzedawany oficjalnie na naszym rynku. Ten poprzedni zadebiutował wraz z marką i dosyć szybko wymieniono go na nową generację, co niejako jeszcze mocniej nakręciło klientów. Obecny HS, ten prezentowany tutaj, to auto moim zdaniem wizualnie ciekawsze, designersko przyciągające efektem przemyślanych detali i co ważne – niewyglądające „tanio”.
WYGLĄD? TO ZAWSZE SUBIEKTYWNA OPINIA
Jeśli sięgniemy pamięcią do początków obecności na krajowym podwórku samochodów Kii czy Dacii, nie będziemy mogli powiedzieć o nich tego samego. MG rozpoczęło polską karierę oczywiście w innych czasach, mając zresztą przetarte szlaki w innych krajach naszego kontynentu (mocna pozycja i solidna sprzedaż w Wielkiej Brytanii, zauważalny rozwój w Hiszpanii czy Francji). To już nie jest marna kopia lub zlepek kopii innych aut, jak to bywało w przypadku chińskiej motoryzacji jeszcze nie tak całkiem dawno temu. MG HS to wizualnie spójny, dojrzały projekt, naprawdę mogący się podobać. Czarny egzemplarz ze zdjęć nie robi może aż takiego „pełnego” wrażenia, ponieważ nie pozwala na pierwszy rzut oka dostrzec pseudo-karbonowych detali w stylu listew na drzwiach i zderzakach, a także czarnych błyszczących dodatków na nadwoziu. Ciemny lakier w zamian za to świetnie współgra z jasną tapicerką wnętrza. Ogólne pierwsze, drugie i każde kolejne wrażenie, wywierane podczas oglądania tego auta, jest naprawdę pozytywne, chociaż każdy może mieć tutaj swoje zdanie i się ze mną nie zgodzić. Zawsze świecące, także podczas jazdy na światłach dziennych, LED-owe światła tylne, z biegnącą przez całą szerokość nadwozia kreską, masywny tył, duża atrapa chłodnicy, uwydatnione nadkola i reflektory zachodzące na błotniki, a w końcu spory prześwit 182 mm zauważa się szybko, ale nie sposób zatrzymać się tylko na tym. Całość tak dobrze ze sobą współgra, że osobiście zaryzykuję stwierdzenie, że mamy tutaj do czynienia z jednym z najlepiej narysowanych samochodów tego typu i tej wielkości, które jeżdżą w finansowym zasięgu przeciętnie zarabiającego Polaka. I niech się nie oburza na takie stwierdzenie nikt, kto się z nim nie zgadza – powtarzam, że każdy ma prawo mieć swoje zdanie.

Ocena wyglądu auta jest oczywiście subiektywna, ale to ten czynnik decyduje, czy zatrzymamy się nad myślą o jego zakupie. Nie oszukujmy się – samochód musi się nabywcy podobać. Odbiegnę tu trochę od głównej tematyki strony TestFlotowy.pl, która – jak sama nazwa wskazuje – dotyka z założenia zagadnień i informacji przydatnych w trakcie użytkowania samochodu w firmowej flocie. Chciałbym bowiem zaznaczyć, że klient indywidualny raczej nie kupi samochodu tylko dlatego, że ma on atrakcyjną cenę. To nie te czasy. Obecnie chcemy czegoś więcej i producenci dobrze o tym wiedzą. Jak dobrze by nie wyglądało, nowe auto powinno móc przekonać nas jednak czymś więcej, bo nie będziemy przecież na nie tylko patrzeć. Tu MG spieszy nas zaskoczyć. W pewnych aspektach nawet bardzo.
Dwusprzęgłowa skrzynia biegów z siedmioma przełożeniami działa bardzo płynnie i bez szarpnięć, nie redukuje gwałtownie i niepotrzebnie biegów przy łagodnym przyspieszaniu i dobrze porozumiewa się z jednostką napędową.
Po otwarciu drzwi wciąż nie uciekniemy od tematu wyglądu, tym razem wnętrza. Nie na tym jednak chciałbym się skoncentrować. Oczywiście, wspomniana jasna tapicerka, z przyjemnie miękką i schludnie wykończoną sztuczną skórą, dodaje kabinie testowanego egzemplarza efektu WOW, ale mnie osobiście najbardziej interesowało coś innego. I tu MG również pozytywnie mnie zaskoczyło. Owszem, plastiki ogólnie nie należą do miękkich i to trzeba zwyczajnie zaakceptować, jednakże nie znalazłem nigdzie żadnej tandety ani niedoróbek, a tym bardziej nie usłyszałem niedostatków montażowych. Egzemplarz testowany z przebiegiem około 10 000 kilometrów co prawda nie napracował się jak dotąd zbyt mocno, ale gdybyśmy mieli tu do czynienia z niską jakością spasowania elementów wnętrza, przy tym przebiegu dałoby się to usłyszeć. Dla przykładu, przywoływana przeze mnie stosunkowo często Skoda Octavia z testu długodystansowego przestała ukrywać swoje minusy na tym polu przy przebiegu o połowę mniejszym od prezentowanego MG. Naprawdę nie mogę przyczepić się tutaj do kwestii jakości i nie zrobię tego na siłę. Twarde, a miejscami nawet jeszcze twardsze niż w HS-ie tworzywa, stosuje w swoich nowych, o kilkaset procent droższych modelach na przykład Audi – ot, taka ciekawostka.

Kilka elementów we wnętrzu nowego MG bym jednak zmienił. Po pierwsze, dużo czarnego błyszczącego plastiku, choć prezentuje się dosyć efektownie, utrudnia utrzymanie kokpitu w czystości i sprawia, że łatwo przystroić go w ryski czy ślady palców. Po drugie, „kwadratowa” kierownica zasłania zegary i nie da się jej ustawić tak, aby ich pełny odczyt był niezakłócony. Oczywiście, minusów jest w tym aucie nieco więcej, jednakże ich wymienianie w podsumowaniu tekstu nie było czasochłonne. Kontynuując rzeczy do zmiany, które producent mógłby zrobić lepiej – fotel pasażera, mimo że sterowany elektrycznie, pozbawiony został regulacji wysokości, a przynajmniej nie działała ona w testowanym egzemplarzu. Trzymając się kwestii regulacyjnych, pokrętło od ustawiania wysokości świecenia reflektorów umieszczono zbyt nisko, gdzieś w okolicach cięgna służącego do otwierania maski, co ergonomiczne zwyczajnie nie jest. Miło byłoby również, gdyby auto umożliwiało wyłączanie oświetlenia wnętrza przy otwartych drzwiach. Tymczasem takiej funkcji nie ma. Na zakończenie tego marudzenia dodam, że jeżeli Twój smartfon jest niewielki, położony na indukcyjną ładowarkę przy podłokietniku będzie się po niej przemieszczał w trakcie jazdy, przerywając ładowanie. Uwaga – i to byłoby na tyle. Poza tym wszystkim, wnętrze nowego HS-a to przestrzeń obszerna, wygodna, atrakcyjnie narysowana i do tego przemyślana pod kątem użytkowym. Nie brak tu schowków i skrytek, kieszeni w oparciach foteli czy zagłębień na napoje, aczkolwiek szkoda, że obok gniazd USB-A i 12V nie znalazło się miejsce na złącza USB-C. Da się jednak z tym żyć, są przecież na rynku adaptery rozwiązujące ten problem.
ILOŚĆ MIEJSCA I LITRY BAGAŻNIKA
Na szczególną pochwałę i uwagę zasługuje ilość miejsca w kabinie. Przednie fotele, nota bene wygodne i wystarczająco dobrze trzymające na łukach, pozwalają zająć ulubioną pozycję do jazdy, z uwzględnieniem minusa za brak pionowej regulacji prawego siedziska. Za kierownicą nie siedzi się na szczęście zbyt wysoko. Tył kabiny to jeszcze lepsze wrażenia – bardzo duża przestrzeń na nogi, w połączeniu z tylko odrobinę wystającym tunelem środkowym, sprawia, że tu aż chce się zajmować miejsca. Nad głowami powietrza wystarczy dla osób o wzroście do około 185 cm. Są tu oczywiście dwa Isofixy, jest też oddzielny nawiew na tę część kabiny i wspomniane już porty USB. Oparcie kanapy ma wygodny dla podróżujących kąt nachylenia (bez możliwości regulacji), a kanapy nie da się przesuwać. Nie powinno się tego jednak rozpatrywać w kategorii wad. Pierwsze wrażenie po otwarciu elektrycznie sterowanej klapy bagażnika jest takie, że miejsce na bagaże nie jest zbyt wysokie. Tu znów, wspominany już wcześniej dosyć masywny tył, z wysokim progiem załadunku bagażnika, robi właśnie takie wrażenie. Pod podłogą kufra nie ma koła zapasowego, standardowy zestaw naprawczy jest więc jedyną pomocą ze strony auta po złapaniu „kapcia”. Pojemność bagażnika mieści się w przedziale od 507 do 1484 litrów i z pewnością wystarczy na duże zakupy i wakacyjne wyjazdy, aczkolwiek wciąż należy mieć z tyłu głowy fakt, że po rozłożeniu rolety zasłaniającej od góry przestrzeń załadunkową, wyższe przedmioty niekoniecznie zmieszczą się w kufrze. Docenić należy dwie rzeczy. Po pierwsze – brak uskoku między złożonymi oparciami kanapy a podłogą bagażnika. Po drugie – boczne schowki na burtach. Dodatkowo, mimo atrakcyjnej ceny samochodu, bagażnik jest dobrze wykończony. Jego boki obito materiałem, nie ma więc ryzyka porysowania nieosłoniętych plastików. Ładowność auta wynosi przeciętne 475 kilogramów i jest oczywiście powiązana z jego dosyć wysoką masą własną wynoszącą 1600 kilogramów.



Teraz czas na napęd. Tu kolejne zaskoczenie, znów pozytywne. Pod maską mamy cztery cylindry z turbosprężarką i bezpośrednim wtryskiem paliwa – i co warto dodać – są to dobrze brzmiące cztery cylindry. Silnik o pojemności 1496 cm3 jest głośny jedynie na wysokich obrotach, a jego dźwięk podczas zwyczajnej pracy jest nawet przyjemny. Do osiągów osobiście nie mam zastrzeżeń. 170 KM w parze z 275 Nm momentu obrotowego pozwalają na sprawną jazdę w zasadzie w każdych warunkach. Przyjemna jest reakcja auta na gaz, z jednym wyjątkiem. Dwusprzęgłowa skrzynia biegów z siedmioma przełożeniami działa bardzo płynnie i bez szarpnięć, nie redukuje gwałtownie i niepotrzebnie biegów przy łagodnym przyspieszaniu i dobrze porozumiewa się z jednostką napędową. Jej praca jest tak dobra, że muszę w tym miejscu porównać ją do szarpiącej i grzechoczącej skrzyni DSG Grupy Volkswagena – są to dwa światy pod względem kultury działania tego podzespołu. Przekładnia HS-a nie jest może tak szybka w reakcjach, jak jej odpowiednik ze stajni Volkswagena, ale bez wahania wolę jej miękką i cichą pracę od bardzo szybkiej zmiany biegów. 7DCT pozwala manualnie zmieniać przełożenia, ale jest to możliwe jedynie za pomocą dżojstika na konsoli środkowej – przy kierownicy nie ma żadnych przełączników/łopatek temu służących. Tryb manualnej zmiany przełożeń jest w 50% prawdziwie manualny – skrzynia nie redukuje w nim biegów po maksymalnym wciśnięciu gazu, jednocześnie zmienia biegi w górę przy wysokich obrotach silnika. Napęd byłby naprawdę bardzo mocnym punktem auta – zresztą i tak nim jest – gdyby nie jedna wada. Jeśli kierowca zechce wystartować z miejsca pełną parą, po wciśnięciu gazu w podłogę przez chwilę niewiele się dzieje. Po krótkiej zadyszce następuje mocna i właściwa reakcja napędu, ale należy mieć na uwadze to opóźnienie w reakcji na polecenie kierowcy.
Pojemność bagażnika mieści się w przedziale od 507 do 1484 litrów i z pewnością wystarczy na duże zakupy i wakacyjne wyjazdy, aczkolwiek wciąż należy mieć z tyłu głowy fakt, że po rozłożeniu rolety zasłaniającej od góry przestrzeń załadunkową, wyższe przedmioty niekoniecznie zmieszczą się w kufrze.
Na drodze nowy HS – ponownie – nie daje powodów do rozczarowania nim. Zawieszenie pracuje zaskakująco cicho i potrafi dyskretnie rozprawiać się z nierównościami, aczkolwiek ma pewną ciekawą cechę. Duże niedoskonałości nawierzchni nie wzbudzają czasem tak wyczuwalnych zza kierownicy ruchów nadwozia, co te mniejsze. Szczególnie niewielkie poprzeczne nierówności potrafią zauważalnie „podbić” układ jezdny auta, co nie przeszkadza i nie wytrąca go ze stabilności, ale daje się odczuć. Poza tym, zawieszenie spisuje się naprawdę dobrze. Czuć oczywiście wychyły nadwozia na łukach, układ kierowniczy z trzystopniowym poziomem siły wspomagania (do wyboru: Komfort, Normalny i Sportowy) szczególnie komunikatywny nie jest, ale czy uczciwie byłoby oczekiwać na tym polu czegoś ekstra? Jazda jest ogólnie przyjemna i to jest najważniejsze. Wnętrze wyciszono tak, że prezentuje dobry poziom akustyczny nawet podczas szybszej jazdy, mimo przecież nie najlepszych właściwości aerodynamicznych nadwozia. Bardziej niż szumy powietrza, w uszy rzucały mi się hałasy od opon, ale tu znów nie mogę stwierdzić, że jest to jakaś słabość tego modelu – wszystko w akceptowalnych granicach. Ogólny komfort jazdy przekonuje, pod warunkiem jednak, że – tak jak ja – kierowca zaklei szpiega zamontowanego na lewym słupku A. Kamera obserwująca poczynania prowadzącego nie daje oddechu na lewym fotelu i konsekwentnie wymaga, aby patrzeć idealnie przed siebie i naprawdę skupiać się na prowadzeniu, wymuszając to ciągłymi komunikatami komputera pokładowego. Wystarczy jednak zakleić jej obiektyw, aby na wyświetlaczu za kierownicą przeczytać komunikat o niemożności działania systemu i poczuć się swobodniej. Nie trzeba wtedy po każdorazowym uruchomieniu zapłonu wyłączać aż dwóch funkcji monitorowania zachowań kierowcy, zaimplementowanych w menu infotainment.

A propos wyświetlacza, mamy tutaj dwa tej samej wielkości ekrany. Obydwa 12,3-calowe wyświetlacze tworzą jedną płaszczyznę, co obecnie coraz częściej widać w projektach multimediów różnej maści producentów. Wygląda to dobrze i sprawdza się, z zastrzeżeniem jednak wspomnianej wcześniej niepełnej widoczności ekranu zegarów, zasłanianych przez wieniec kierownicy. Same wyświetlane informacje mają dosyć minimalistyczną formę, co przy stosunkowo dużym ekranie daje efekt oszczędnościowy, ale osobiście odbieram go pozytywnie. Przeładowanie danymi nie wpłynęłoby pozytywnie na odczucia kierowcy. Wyświetlacz centralny pokazuje już znacznie więcej i jego menu po chwili przyzwyczajenia pozwala się łatwo obsługiwać. Być może jest to efekt tylko pozornie powiązany z ceną auta, ale pomimo naprawdę dużej ilości możliwych ustawień, wszystko, czym kierowca może sterować, wydaje się nieskomplikowane i łatwe w rozgryzieniu. Grafika jest przyjazna dla oka i tak naprawdę jedyna rzecz, która czasem zwraca uwagę in minus, to czas reakcji systemu na wydane polecenie. Nie zdarza się to często i w zasadzie na palcach jednej ręki mógłbym policzyć sytuacje, w których na przestrzeni testowego dystansu 1266 kilometrów pojawiały się jakieś zacięcia, wspominam jednak o tym z kronikarskiego obowiązku.
NA KOSZTY WARTO SPOJRZEĆ W SZERSZYM KONTEKŚCIE
W pełni zrozumiałym podejściem do zakupu samochodu bardziej tańszego niż droższego jest zainteresowanie jego kosztami eksploatacji. Osoby umiejące i chcące liczyć pieniądze zapewne zainteresują się więc zarówno spalaniem, jak i gwarancją, a także – a może przede wszystkim – utratą wartości. Tak więc po kolei. Zużycie paliwa MG HS 1.5T 170 KM z automatyczną skrzynią biegów nikogo nie powinno do tego auta zrazić. Osiągnięte w trakcie całego testu spalanie rzędu 6,7 l/100 km nie jest tak dobre, jak wynik na pomiarowej trasie, wynoszący 6,1 l/100 km. Podczas jazd z prędkościami autostradowymi auto spala w okolicach 7,5-8 l/100 km i wszystkie te rezultaty należy ocenić pozytywnie, choć nie są rekordowe. Znam oszczędniejsze auta tego segmentu i o zbliżonej mocy, na przykład Skoda Karoq 1.5 TSI 150 KM DSG lub Nissan Qashqai e-POWER, ale są to pojazdy znacznie, ale to znacznie od MG droższe. Nie zapewniają także tak długiej gwarancji. Standardowy okres 7 lat gwarancyjnej ochrony, limitowany przebiegiem 150 000 kilometrów, ma za zadanie przekonać nieprzekonanych i wzbudzić do chińskiego produktu zaufanie, co jak widać po tabelkach sprzedażowych działa. A co z utratą wartości? Tutaj najlepiej nie jest i tylko to w zasadzie kładzie się pewnym cieniem na kosztowym wizerunku nowego MG HS. Tylko teraz zastanówmy się, czym ta utrata wartości w rzeczywistości jest? Czy lepiej jest stracić na aucie ponad 50% jego wyjściowej ceny po kilku latach eksploatacji, płacąc na początku dużą niższą cenę zakupu i właśnie od tej niższej ceny liczyć utratę wartości, czy na odwrót? Odpowiedź jest chyba oczywista, a nierozumiejący tego mechanizmu mogą wziąć do ręki kalkulator i samemu się przekonać.

Mamy na rynku markę samochodów, która wjechała do nas z impetem i nie chce się zatrzymać. Nic jej do tego tak naprawdę nie może przymusić. Stricte europejska konkurencja nie wytrzyma wojny cenowej – to pewne. Jeśli unijne przepisy wciąż będą zabijać rozwój europejskiej motoryzacji, marki spoza Europy zawładną tym rynkiem szybciej, niż się spodziewamy. Nawet pomijając kwestię atrakcyjnej ceny testowanego modelu, która wynosi dokładnie 129 900 złotych za najbogatszą wersję Exclusive, naprawdę sowicie wyposażoną, parametry jazdy i jakości się tu po prostu w pełni zgadzają. Nowy HS jest autem w pewnych obszarach dopracowanym bardziej niż europejscy konkurenci. W gamie modelu są dwa poziomy wyposażenia (cennik startuje od kwoty 109 900 złotych) i dwa warianty napędowe, do których właśnie dołącza trzeci. Testowana benzyna wydaje się opcją najlepszą ekonomicznie, jest bowiem tańsza od wariantu hybrydowego plug-in o aż 44 600 złotych, a od wersji HEV, czyli „samoładującej się” hybrydy, o 19 000 złotych. To duże różnice, przy założeniu, że rozważamy najtańsze wersje wyposażenia danych napędów. Auto może mieć zamiast skrzyni dwusprzęgłowej także 6-biegowego manuala i tak naprawdę oferta ta powinna zaspokoić szerokie potrzeby. Fakt, że nie ma w cenniku silnika wysokoprężnego, zmartwi tylko niektórych.
Kupować to MG, czy nie? Ten dylemat pokonało już ponad 10 000 polskich klientów całej gamy modelowej i – szczerze – nie można im się dziwić.
Tekst i zdjęcia: Arkadiusz Kucharski
PLUSY
- Prezencja nadwozia i wnętrza
- Jakość montażu kabiny, jej przestronność i praktyczność
- Spory i dobrze wykończony bagażnik
- Praca skrzyni biegów
- Wystarczające osiągi
- Kultura pracy zawieszenia i nastawy układu jezdnego
- Poziom wyciszenia wnętrza
- Świetna cena przy bogatym wyposażeniu
- Warunki gwarancji
MINUSY
- Kierownica zasłania zegary
- Kilka niedociągnięć z dziedziny ergonomii
- Reakcja na mocny gaz podczas ruszania
- Działanie systemów monitorujących kierowcę
- Prognozowana procentowa utrata wartości
PODSTAWOWE INFORMACJE
- Silnik: benzynowy, turbodoładowany, 1496 cm3
- Skrzynia biegów: automatyczna dwusprzęgłowa 7-biegowa
- Moc maksymalna: 170 KM przy 5000 obr/min
- Maksymalny moment obrotowy: 275 Nm w zakresie 3000-4000 obr/min
- Przyspieszenie 0-100 km/h: 9,6 s
- Prędkość maksymalna: 195 km/h
- Zużycie paliwa w cyklu mieszanym WLTP: 7,6 l/100 km
- Zużycie paliwa na trasie pomiarowej: 6,1 l/100 km
- Zużycie paliwa średnio w teście: 6,7 l/100 km
- Cena samochodu w wersji testowanej 1.5T AT7 DCT Exclusive: od 129 900 zł
- Cena egzemplarza testowanego: 132 150 zł